ta kobieta nie miała twarzy, długo nie miała też
imienia. podobno nie dorastała mu do pięt
i nie lubiła pieścić go ustami.
miała jakieś dzieci, pracę i czerwone kropki
na łydkach po depilacji, zupełnie jak ja.
czekała w drzwiach, kiedy wracał do domu
ze sportową torbą, uboższy o sto złotych
i wierność zostawione w przydrożnym motelu.
wciąż pachnę tobą - mruczał do telefonu
i wchodził pod prysznic, żeby nie poczuła gucciego
i marlboro, wypalanego rytualnie w za małej łazience.
potem czytał dzieciom bajki, klękał z nimi do modlitwy.
czasem zmuszał się do czułości, choć przecież
wcale jej już nie pragnę.
wczoraj zobaczyłam ją na ulicy, było w niej coś
z małej dziewczynki, gdy w kwiecistej sukience
czekała na dźwięk sygnalizatora,
wsparta na jego ramieniu
i białej lasce.
*Hey "Wodolanki"
Dodane przez Hanna Dikta
dnia 14.06.2009 10:34 ˇ
12 Komentarzy ·
948 Czytań ·
|