piszę do ciebie święta
bo historia choroby lubi się powtarzać
igła wbita pod skórę wtłacza
lizol, biel, mdłą zieleń, sterylną ciszę
poemat Sylvii Plath
sekundy rozciągnięte na krzyżu dzisiejszego piątku
polifonia naszych komórek
zapewnia o wzajemnej pamięci
i że przyjedziesz zapytać
czy mam coś czarnego do prania
a przecież nic ostatnio nie pisałem
nie marszcz czoła moja święta Weroniko
pokolorujemy sobie dni
biorąc kredyt na pozory normalności
spłacanej przez dekady
- zwykła reguła przetrwania -
żeby nie dać się wtopić w szkło, beton, statystykę
nie oddawać krwi anonimowo wielkiemu miastu
spłodzić wiersz
posadzić jak drzewo
zbudować na nim dom
|