busz scala się z horyzontem, tylko baobaby dumnie pną głowy ponad niebo,
gepard spaceruje nad brzegiem tsavo. stado gazel zmienia się w plamę,
skóry przypominają gauginowski pejzaż. cętki na futrze geparda galopują
w stronę słońca i zachodzących czerwonych słoni dobijających suche trawy.
ich kły tną powietrze na miliardy niewidocznych atomów. gepard oddycha.
widzi krokodyle składające rzece ofiary z gnu.
busz oddziela się od horyzontu, baobaby odchodzą od ziemi jak setki ptaków.
marabuty, flamingi i czaple wzlatują i płoną, swąd palonych piór wrzyna się w rzekę,
gepard myśli jak uciec. krokodyle stają się ofiarami spadających z nieba iskier,
resztki gnu płyną z nurtem, barwią wodę na czerwono. słonie koloru krwi zapadają się w trawę.
gepard biegnie, cętki przeistaczają się w futrzaną plazmę. dopada kory akacji,
wspina się przez ciernie na górę, do wybawienia. nie jest mu dane.
płomienie zamieniają teren w żużel, ciało geparda zwisa ze spalonej gałęzi
jak nadpalona kartka powieszona na sznurku.
Dodane przez Singer
dnia 19.04.2009 16:48 ˇ
4 Komentarzy ·
710 Czytań ·
|