Pielęgnuję odcisk na stopie, by móc deptać za wysokie progi,
opuścić m-3 i złapać oddech, chcę zginąć w tłumie.
Mogę mieć wszystko, więc mam - zapałki, grafit
i wysiedziane dżinsy. Moje szczęście to przedwiośnie,
spacer w pierwszym okresie rozliczeniowym. Zacinam się
na slajdzie z datą bardziej wczorajszą ode mnie,
węszę randez-vous ze zdechłym liściem, zasranym ptactwem.
Czas podjąć wyzwanie, marzec to najwyższy stan gotowości
pokryty najniższymi uczuciami. Szukam dziury w całym
tym błocie, słuchawkowym brudzie - maleńkiej czystki,
pralni chemicznej, katharsis po kosztach.
Dodane przez Tnicu
dnia 14.03.2009 16:47 ˇ
5 Komentarzy ·
881 Czytań ·
|