Idę przed siebie
w nieznaną dal życia
nie wiedząc co mi
dzień jutrzejszy niesie,
potykam się co chwilę
o losu przeszkody,
niby ślepiec błądzący
po omacku w lesie.
Ile razy upadłem
nie zdołam policzyć
i zawsze się potłukłem
a zawsze boleśnie,
mimo oczu otwartych
szeroko i czujnie,
potykam się bezradnie
jak lunatyk we śnie.
I.tak często rozmyślam -
na co to i komu
przyda się to istnienie
słabe i bezradne,
bo przecirż przyjdzie chwila,
że się już nie podniosę,
że nie wystarczy siły
gdy znowu upadnę.
Więc po co się przedzieram
przez cierniste gąszcza
i z uporem maniaka
że trudno uwierzyć,
prę uparcie do przodu
mając pełną świadomość,
że nigdy nie potrafię
swojej śmierci przeżyć.
Dodane przez ewalkuski
dnia 09.03.2009 16:51 ˇ
1 Komentarzy ·
741 Czytań ·
|