Na murach, po kryjomu, pisałeś jej imię,
zakreślając kontury, jak odległe lądy
pełne dziwnych zwyczajów i obcej zwierzyny.
Nocą, w świetle latarni. Uczucie jak okręt,
pełen niezwykłych broni. Nieuchwytne prądy,
obejmujące z wolna elementy ciała,
warstwa po warstwie: węgiel, muśliny
komórek, siarkę i fosfor, wodę. Bez mała
stopione w jednym drgnieniu, ruchu i zamiarze,
decyzji: mgiełki sprayu, stylizacji liter,
próby wypowiedzenia barwą ciągu zdarzeń,
prowadzących do celu. Do jej drzwi. Do szczytu
schodów, poprzez pierwsze uśmiechy, gesty, w głębie
mocy. W palący ogień, co toczy jak czerwie.
|