Cichła letnia ulewa, tylko grom
Zbija poduszki z ciepłych chmur
I błyskawicy
Jeszcze celują w świątynię,
Gdzie bóg cudzy żyje w arce złotej.
Krzyża pieczęć
Nie można pokochać
I ciężko tamować gorliwy ból.
Ta jakże nam przebaczać się na zawsze
Jesiennej wieczorowej pory?
Serce,
Moja miłość - wierz -
Letnia łąka i kwiaty jest wonna:
Ile by ich nie darł i nie kosił,
Kwiatem ukryje lato łąkę ów znowu.
Pod koniec tego smutnego roku,
Kiedy opadłe liście śnieg nakrył
I ospały gaj stał smutny i goły,
Usłyszał, jak dąb szumi -
Ten nielyn' wiekowy.
Przyszła wiosna, ta jeszcze mroczne niebo,
Nie widać słońca i na ziemię sypie śnieg.
A cóż za chmurami, -
Czy nie lecą boćki?
Kwitnie już sasanka, a ich wszystko nie jest.
Nam nie do snu do oto tej wiśniowy oku noc:
Płonie jeszcze ogień
I sypie do nieba zorzy.
Spójrz, - paproci kwiat na wschodzie zapalił się.
Jak i rosa na pajęczynie na jesieni
Błyszczy i złotem i srebrem lśni
Martwą łzą z rzęs,
Tak lament twój po mnie, - on jest przaśny, jak rosa i nieszczery.
I ten wczorajszy śnieg
Roztaje nieuchronnie,
Ponieważ nie niepotrzebnie już z Karpackich gór
Rozbrzmiewa piosenka-grom rzeczek potężnych,
I karę ową nie stopuje Bóg.
Taki chłodny blask
To książycz odsyła,
Pyszniwszy się sobą między gwiazdami
I wypatrując w lustro stawku,
Że nagle podjęło się krą lustro.
Dodane przez walwal1
dnia 20.02.2009 08:23 ˇ
4 Komentarzy ·
1905 Czytań ·
|