Odkąd wracam do obcego domu, pokonywanie
schodów przychodzi o tyle trudniej, o ile łatwiej
odchodzi sen z powiek; jeszcze się we mnie
nie ułożył jak miękkie kulki kotów trzymanych
na parapecie (a co nie daje zasnąć to myśl: który
świat jest za oknem? Tu czy po drugiej stronie?).
Ściany odpięte z obrazów i luster, i przedmiotów,
i odbić; wspinam się po drabinie opartej o oddech
zostawiony przez matkę albo brata, tak zimne są
pokoje, a porządki naruszone (kurz ześlizgujący się
z powierzchni podłóg o piętro do piwnic, gdzie
mieszkał przeświadczony o nadwadze ciemności ojciec).
Co począć dziecko, dziewczynko w za dużych szpilkach?
Opowieść się nie kończy, trwa w pustych poczekalniach,
w każdej z rzeczy jeszcze nie dotkniętych czubkiem nosa,
czołem, sztuczną rzęsą czy koniuszkiem języka--
(nigdzie nie jestem pierwszy ani drugi, nie będę otwierał,
ani zamykał, zawsze pamiętając tylko o tym, co pośrodku).
Nic już nie trzyma i tylko dlatego nie możesz się wyrwać,
uciec przed śladem tysiąca i jednej kobiety, który nam
zostawiłem.
Dodane przez RCN
dnia 28.01.2009 23:01 ˇ
10 Komentarzy ·
1042 Czytań ·
|