Głowa mojej matki niesie się przez ogród
widzę ją między krzakami bukszpanu
i potem dalej: figurka, literka
na dłoni wzgórza, które nie ma końca.
Głowa mojej matki niesie się przez miasto,
cierpliwy ogień i kurz go nie dotknie,
płótnem obrazu, którego nie zdołam,
rozwarciem nocy co nic nie ma w środku,
ręce pospiesznie cerujące ranę,
swoją czy moją, może to ta sama.
Kiedy się budzi zanim zdoła znaleźć
szparę, przez którą przesącza się światło
jest chwilę sama: wtedy do mojego
snu wchodzi strażnik, współwinny i sprawca,
siedzą pod ścianą i patrzą mi w oczy.
Dodane przez Ela Burska
dnia 12.03.2007 17:03 ˇ
9 Komentarzy ·
1196 Czytań ·
|