Stróża nie ma, nie boimy się, za to warto umrzeć
Braty z Rakemna
Myślę o rozdwojonych końcówkach twoich włosów,
trampoliny dla powietrza, w którym to wszystko się rozgrywa,
dzieli na części, punkty. Po połączeniu ołówkiem rysik wróciłby do początku.
Niejasne związki uchylania furtki i zamykania jej za sobą (duszy szaber*)
jak dzisiejsze niebo, rozgardiasz, krzątanina. Przyjeżdża stary znajomy Jezusa,
z którym kiedyś palił blanty. Powspominają dawne czasu w domku na drzewie.
*Grabaż
Dodane przez kastor
dnia 10.03.2007 15:04 ˇ
5 Komentarzy ·
1814 Czytań ·
|