W wersji dla niewidomych jeszcze nie ma ciała;
olewam ekspiację, zrobiła się sama.
Przekraczam granicę cienką jak internet, niecodziennie
czule myśląc o jedynkach. Tyle punktów aż do dłoni.
Tyle światła, że aż boli. Podliczanie znaków,
mierzenie obrazów, sen, lecz niespokojny -
dotykanie trawy, rozbijanie krzeseł,
palenie herbaty, ściany hladomorny na zdjęciach
w gazetach, opóźniony pociąg, który nie poczeka.
Jakbym pozostał wyrwany ze zdjęcia.
Wprawdzie ktoś umarł, lecz się nie poruszam.
Nawet pociąg się przesuwa, to będzie scenariusz,
dość wystawy liter - w wersji dla niewidomych
pozostają dźwięki, próbuje się podać dotyk do oubliette,
we wnętrzu tkwi przemoc, więzień się nie zgadza.
Dodane przez Neprijatel
dnia 30.11.2008 20:24 ˇ
1 Komentarzy ·
1051 Czytań ·
|