I oto umarła nam kompletnie!
Martwa jest noga i szorstka pięta.
Zgięcie w kolanie też świeci pustką.
A z ciepła brzucha pozostał popiół,
czarna saszetka wypełniona puchem.
Nawet papieros, ten nędzny motyl,
złączenie płuc, trucizny i oddechu,
jest tylko napisem na słupie ogłoszeń
który nic nie mówi przechodniom.
Bo martwe są usta którymi on włada.
I nawet ja, leżący przed południem,
w zatęchłej już nieco pościeli,
jednorazowy jak strzykawka, nasiąkam
jak wacik i ciemnieję wewnątrz.
Choć chciałbym rozjaśnić się i ufarbować,
zmienić ton i przebieg rozmowy,
to jednak głos pozostaje głuchy
na inne brzmienia poza własnym brzmieniem
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1575 Czytań ·
|