na krawędzi wiersza poczułam cenzora
przyjazny, niedziwny, nie do wiary zgoła.
inny niźli sfora.
potem
grzbietem szły ciarki,
mało metafory i niewiele sensu
w każdym moim wierszu.
przestać? poddać się?
niby dlaczego muszę kochać cudze?
bo bielsze od bieli? takie piszą ludzie?
a moja miłość będzie kolorowa
i wielogatunkowa,
w poezji nieoczytanej
prostym słowem kreślona,
taka zwykła, taka moja
i na żądanie - już gotowa.
cenzor nie musi jej głaskać
czytelnik może klaskać
aaa tam, czyli - do diaska!
Dodane przez Maria
dnia 18.10.2008 17:40 ˇ
7 Komentarzy ·
727 Czytań ·
|