gdyby chociaż jedno z twoich znamion mogło przypominać
kształt jej brwi czy przegrody nosa. giętka trzcino,
kołysanko, ten mijający ruch, rytm, warkocz zsuwa się
z twoich pleców kiedy skaczesz z molo nie wiem czyim
jesteś mętnym odbiciem i jak daleko
w miejscu, w którym wczoraj jedliśmy gorzką czekoladę,
dziś płoży się twoja sukienka, jeszcze pachnie łuską.
twoje włosy, sploty łyka, są nierozerwalnie mokre
kiedy schną zwinięte w supeł jak cuma, a ja wyciągam
z nich wodorosty i zastanawiam się gdzie mi dorośniesz,
kiedy mnie odwrócisz i twarzą do czego.
|