Mówi, że jest artystą, ale to pierdolony ekshibicjonizm,
ledwie potrafi zatrzymać się przed sercem. Widzisz człowieka,
a on okazuje się być pomarańczą i jeszcze pod skórą
chowa ogrodnika. Przynajmniej ma jakiś program.
Idzie, a w ręku trzyma dwie nitki, jedna prowadzi do domu,
druga do wnętrza, które też może być domem, jak zerwany z liny
batyskaf. Bajka skończyłaby się szczęśliwie, a tak, za siódmą górą,
stoi mur. Modlisz się, żeby stał, bo jeśli on pójdzie dalej, może spojrzeć
na ciebie. Albo nawet zdjąć płaszcz. Trzeba wybierać, krzyczeć,
czy się odwrócić.
Dodane przez WE
dnia 31.08.2008 22:03 ˇ
10 Komentarzy ·
864 Czytań ·
|