Uciekam, bo chciałbym tak bardzo uwierzyć, że
zależę jedynie od tego, na czym naprawdę mi zależy;
że stoję niewzruszony, jak góra wobec wszechświata,
doskonały, ścierpnięty.
Biorę parasol pod rękę. Wychodzę, pełen nadziei,
że i on jest dobry, z braku innej aureoli, że i ja jestem;
a świat jak kropla deszczu w burzy, jak łza,
stanowi wierne odbicie obiecanego oceanu.
-----Czy zło nie jest jak garść gorącego piasku?
-----Czy nie wygrzewa się w światłości? I wydma, i plaża,
-----Sahara i Gobi - co mogłyby znaczyć, gdyby je wrzucić
-----do morza? Skądkolwiek patrzysz:
-----kontynenty i tak zatopione są po uszy.
A tu, na marginesie,
ktoś wytrwale gryzmoli glosę:
Uczę się przegrywania na pamięć:
Poddaj się, poddaj, woła Życie,
a ja chciałbym tak bardzo by ktoś
powiedział jeszcze, nie teraz;
----
"-----" ma służyć tylko zaznaczeniu wcięcia;-)
|