kto by pomyślał? sztuka zna
różne przypadki, nawet kiedy
wiersz powstawał na sedesie. jeszcze bardziej
pcha nas w tamte rejony zagadkowość
miejsca i uczuć artysty, gdy wykonuje
dwie czynności jednocześnie, przy czym
jedną mimo woli, drugą siłą
zatrzymywania tej pierwszej.
późniejsze zapiski nie mają znaczenia. akt
twórczy jest najważniejszy, nieważne
jaki inny by go nie poprzedzał. na końcu
zawsze to samo, a po wyjściu -
melodia Family Frost i ćwierkanie wróbli.
a jeśli wyłuskasz ze skóry ryby
podobny smród, znaczy to, że jesteś
artystą. i nikt nie ma prawa
odebrać ci tego tytułu. od grafomana
różnisz się tym, że wiesz, czego chcesz,
od klasycysty - rzekomym nowatorstwem
treści. z łatwością znajdziesz coś nowego:
wenę-dupodajkę za pięć groszy od pośladka,
szminkę i parapet ze śladami pocałunków,
piasek do suszenia atramentu. nawet
i rękopis, znaleziony w starożytnej świątyni.
tylko musi być porządnie opluty.
Dodane przez Afternoon
dnia 03.08.2008 12:30 ˇ
2 Komentarzy ·
842 Czytań ·
|