Kto miał rozum, ten uciekł i już raczej nie wróci,
po to żeby tu osiąść na stałe.
Gdy uważnie się patrzy,
tylko ja nieudacznik,
nieporadny - w Burlandii zostałem.
W pustogłowiach zakładam ogrody,
wbrew naturze, z Syzyfa uporem
i znów świnia czy wrona,
wyżre wszystkie nasiona
i nadzieje ''oleje''... roztworem.
Owszem, jest mi tu straszno i zwiewno.
Stawiam żagle i zrywam kotwicę,
lecz przykuty na cumie,
machnąć ręką nie umiem,
zebrać klocków i pruć za granicę.
Zaprzyjaźnię, oswoję się z MOPS-em,
gładko przełknę eliksir skundlenia.
W głębi oczu, co milczą,
zgaszę naturę wilczą,
nie odgryzą łaskawcy ramienia.
Będzie boleć, lecz dotrwam do końca,
ślepy, głuchy, milczący, skruszony,
skamieniały i szary,
posąg starej fujary,
naiwniactwu na chwałę wzniesiony.
Dodane przez Eryk
dnia 02.08.2008 09:04 ˇ
3 Komentarzy ·
708 Czytań ·
|