Lato, przyszło założyć sandały, chodzić ostrożniej,
wakacyjnie. Dziewczyny występują we wszystkich
kolorach hostii, nie trzeba klęczeć,
mogę je przyjmować nawet na siedząco.
W powietrzu jak na języku, topnieją ujmujące
formy, nawet czekolada. Pod nogami
znajdują się miny, wiele głupich min,
patrzę na nogi, otwarcie.
Przetarty na łokciach, błądzę,
próbując zgubić drogę, a znaleźć chłodne miejsce
między cudzymi palcami. Mógłbym oddychać,
gdybym zechciał wciągnąć żar spalin i perfum,
jednak wolę dotykać istoty: kończą się granice,
gdzie asfalt staje się miękki, tam wchodzę głębiej.
Przechodzą po głowie i łamią się, z krzykiem.
Dodane przez Neprijatel
dnia 31.07.2008 13:52 ˇ
9 Komentarzy ·
888 Czytań ·
|