To było jak trans - czytanie ci wierszy.
Pięćset stron Barańczaka, udawałaś, że nie śpisz,
kiedy patrzyłem na ciebie - otwierałaś oczy
i mówiłaś, że słuchasz, że możesz powtórzyć
wszystkie ostatnie słowa, bo łatwiej przepływają
obrazy, kiedy się nie widzi. A byliśmy nadzy,
ty pod kołdrą, ja na niej, z książką w ręce. Chciałaś
jeszcze, jeszcze jak w każdym śnie, który kończy
się w połowie drogi, a później nie można
go sobie przypomnieć, zostają tylko kształty, cienie,
wewnątrz korzenie. To była noc gubienia wątków,
potykania się o głoski, to wtedy znalazłem
właściwy język, żeby opisać pokój, gdzie mieszkamy,
łóżko, z którego nie ma wyjścia, włosy jeszcze mokre
i rękę na moim kolanie. Ruchy znane na pamięć. Czytanie.
Dodane przez ellena
dnia 28.05.2008 08:15 ˇ
11 Komentarzy ·
1453 Czytań ·
|