Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
w łodzi mierz
Użytkownik
Postów: 50
Data rejestracji: 15.10.07 |
Dodane dnia 09.12.2010 10:26 |
|
|
Podludziec spotyka Singla
Wrocław, Magnolia Park:
Gumofilce kroczą zgnojone - przecieram oczy
a on kroczy. Człap człek robi wzdłuż
witryn rozmikołajonych, też nieogolony.
Nasze spojrzenia... (miotam zaklęcia odstraszające)
...ale podchodzi.
Śmierdzi i patrzy jakby w oczy:
- Urodziła mi się córka! |
|
Autor |
RE: Polska? |
poil12
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Mrągowo
Data rejestracji: 14.06.10 |
Dodane dnia 08.12.2010 11:57 |
|
|
Ja już wiem...
A ty jeszcze nie?
Nie wiesz jaka jest Ojczyzna?
Przecież to oczywiste...
Jest jak delikatny podmuch wiatru za dnia...
Jest jak blizna na ciele....
Ktoś w niej wyrył... coś... co zostało...
Coś... czego już sie nie zmieni....
Temu właśnie nie można od niej tak porostu odejsc... zostawić...
Każdy z nas ma tu kogoś kogo kochał i nie opuści...
Nawet jeżeli po nim zostały już tlyko wspomnienia...
Może nie jest ,aż tak piękna jak Włochy czy Francja
Ani bogata jak Ameryka czy Japonia...
Może nie jest w niej tak ciepło jak w Egipcie...
Ale są tu nasi bracia... Nasze rodziny...
Dla których żyjemy i zostajemy... |
|
Autor |
RE: Czyli nigdzie |
Bogdan Piątek
Użytkownik
Postów: 79
Miejscowość: Gliwice
Data rejestracji: 24.08.08 |
Dodane dnia 08.12.2010 10:47 |
|
|
Kraj jakby abstrakcyjny
i odległy jak Mars czy Wenus.
Raczej pstrokaty niż barwny,
więcej iglaków niż malw, czy pelargoni.
Kopalnie znikają , huty przechodzą.
Po Czarnobylu grudka ziemi
może i zaświeci.
Więcej przewodnich sił narodu.
Na Wiejskiej ( adekwatna nazwa )
chochoły przekrzykują się
i przepychają, obiecują
złote rogi, a sznur
wciąż czeka.
Albowiem istnieje tylko jedna wielka przygoda, mianowicie wyprawa w głąb siebie, gdzie nie liczą się ani czas, ani przestrzeń, ani nawet czyny.
Henry Miller
Edytowane przez Bogdan Piątek dnia 12.12.2010 15:39 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
eljen
Użytkownik
Postów: 5
Data rejestracji: 25.02.09 |
Dodane dnia 08.12.2010 09:28 |
|
|
cmentarz
przechodzi przez ciebie coraz to bliższym
imieniem - to czas durny, znów w karty gra
bezzasadnie.
przytrzymują cię za gardło
jakieś powiązania - wspólne klamki, warczące
psy na chodniku, znoszone śmieci - blizny
po nocach.
grzęzną ci buty od niepokoju języka,
który pełznie z ust do ust - żadna wata
w uszy nie wypcha tego czym przesiąkłeś -
- głód. bo przeszedł przez ciebie.
Edytowane przez eljen dnia 10.12.2010 19:25 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
vacuum
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Górny Śląsk
Data rejestracji: 04.06.10 |
Dodane dnia 07.12.2010 14:33 |
|
|
PANU JUŻ PODZIĘKUJEMY
podziękował spazmatyczny werbel
rubież w mikroskali cięto grafitową blizną
już wie jak wielki wyrządzono mu afront
w tych kilku gramach o czterech
symetriach i próbie
za niskiej nawet na trzecie zęby
stamtąd wszyscy powrócili martwi
różnie bo jedni - krzyż im w grób
a tobie do ręki |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
Dawid Drapisz
Użytkownik
Postów: 12
Data rejestracji: 10.01.09 |
Dodane dnia 06.12.2010 23:25 |
|
|
dom
wydaje się być młodszy od niej
choć nie oddycha już
miarowo
w kuchni ciągle czuć zapach skwarków
a może to tylko światło
pożółkło
skakankę z żelaznym kręgosłupem
zamieniła na podporę dnia
dębową
wciąż stoi wpatrzona w okno
jakby miał znów zapukać w szybę
jaskółką |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
Bożena
Użytkownik
Postów: 97
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 22.08.07 |
Dodane dnia 06.12.2010 12:13 |
|
|
dzwon z kościoła mnie nie woła
na bochnie świeżutkim krzyż znaczony nożem. senny zapach siana
zwieziony o zmierzchu. i droga spokojna, inna niż miastowa,
dym z komina szary i wierzby przydrożne.
pośród dachów stromych lub w okna framudze talerz się wyłania,
zwany satelitą. teraz nam internet zmienił rzeczywistość
i zatarł granice w wirtualnym świecie.
gdzieniegdzie nie dotrze ze świata wielkiego, impuls z satelity,
by rozświetlić chatę. wtedy pozostanie jedynie bajanie, może
szelest kartek, a może roraty.
przez powiększone szkło, mam wszystko jak na dłoni
Edytowane przez Bożena dnia 06.12.2010 13:45 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŻDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2010 |
ka_rn_ak
Użytkownik
Postów: 69
Miejscowość: Świętochłowice
Data rejestracji: 11.03.07 |
Dodane dnia 05.12.2010 20:58 |
|
|
bardzo brakuje mi twoich powideł
już październik. Jasień snuje się dymem z ognisk
po ogrodach i mgła, jak wtedy, w kwietniu
teraz Miłosz pewnie drwi ze mnie: obiecałeś, że nigdy
nie będziesz płaczką pogrzebową - poeto, ale jak tu
nie pisać o tym, co w kraju gdzie noga potrąca
o kości niepogrzebane a wokół krąży sfora
w pewnej mierze przyznaję mu rację, można inaczej:
kosze pełne jabłek, spiżarnie zaopatrzone na zimę
PS czy zasuszyłaś sobie kwiaty malwy? |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
kozienski8
Użytkownik
Postów: 250
Miejscowość: Obidza
Data rejestracji: 03.07.08 |
Dodane dnia 04.12.2010 17:05 |
|
|
Skargi dolin
Boli!
Gdy słyszę ciągłe skargi dolin,
bijące głosem dzwonów w zbocza.
Małe - płynące od roztocza, takie zwyczajne, dzienne sprawy:
o dawno nie koszonych trawach.
Duże -
Z równin rozległych niczym morza,
gdzie wielkie miasta są jak wyspy,
są! tylko morza wyschły,
jedynie zimą, kiedy śniegi zrównają białym puchem brzegi,
wydaje się, że granic nie ma,
że to jest wszystko jedna ziemia.
Smuci!
Gdy górskie szczyty, mgłą zasnute,
jak starce rzewne pieśni nucą.
Giewont, nad inne wywyższony, z krzyżem i mojżeszową miną,
chciałby wyruszyć ku dolinom,
wiodąc za sobą gór szeregi,
nie dzieląc mórz, spinając brzegi.
Stoję na szlaku z laską w ręce,
która podporą jest mi w drodze,
gdybym mógł dzielić nią, jak Mojżesz -
Boże!
Co mam poradzić, mały człowiek, wsłuchany w skargi gór i dolin.
Boli!
Bronek z Obidzy |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
Janina
Użytkownik
Postów: 67
Miejscowość: Mikołów
Data rejestracji: 10.05.09 |
Dodane dnia 04.12.2010 15:48 |
|
|
U Pana Boga za piecem najlepiej, gdy zaśniesz
A gdyby Ojczyznę opowiedziała śląska rajcula, bolałoby mniej?
Historia dziadka Jana, huzara, powstańca śląskiego, który ranę w głowie nosił
skrzepem do pięćdziesiątego szóstego roku, i jego synów, spośród których dwaj,
Piotr i Paweł, depozytem, w kopercie zamykającej młodość, wrócili do domu.
Ukryci jak pamięć, w chlewiku, przed oczami życzliwych sąsiadów; a jednak
sowieci, gdy weszli, wiedzieli, gdzie przerzucić węgiel, i karabin dziadkowi
do skroni przystawili. Najmłodszy, sześcioletni, uratował mu życie,
gdy dziecięcymi rękami objął jego kolana.
Opowieść o braciach, z których jeden, jako żołnierz Wehrmachtu, spoczął pod
Riazaniem, a drugi sprzed drzwi seminarium, powołaniem w mundur sowiecki
ubrany, powrócił między swoich na Cmentarz Rakowicki, prawie jak karmelita
bosy, kończy się pytaniem:
Którego matka kochała bardziej, kiedy ojciec, podobnie jak w roku dwudziestym
pierwszym, zza bifyja w kuchni wyjmował na przemian, z rozwagą, różne flagi,
by nie pomylić lojalności?
Może najmłodszego, który w pochodzie pierwszomajowym na trąbce wygrywał
Ukochany kraj, umiłowany kraj, a później z kieliszka spijał tę miłość i dzieciom
o Kazachstanie opowiadał, z wiarą, że prawda wypłynie kiedyś z niejednego
gardła, że jeszcze doczekają...
A może córkę, która, by wzbudzić litość, po wielekroć opowiadała historię o tym,
jak żołnierz w mundurze feldgrau, wczesnym rankiem, zimową porą, gdy wracała
z rorat szedł za nią, by przed furtką rozpłynąć się we mgle? Na nowo odczytała to
zdarzenie, kiedy smutny listonosz Zuschrift z frontu przyniósł, że Freiter Georg,
dla niej Jorguś, Eisernes Kreuz otrzymał pośmiertnie; dzieci mieć nie zdążyli.
Wszyscy byli z tych samych Czajów z opolskiego, spod Anabergu przyszli,
wśród nich ciotka Teresa, która ze zmarłymi rozmawiać umiała, ludzi leczyła
i pleśniawki z czarnego języka wypalała, aby można było bez bólu wyśpiewać:
Tyś ukochała synów, co dziś w mogile drzemią,
bo kiedyś poszli bić się o Ciebie, Śląska Ziemio...
Nie przenoś nas Matko Piekarska na inną ziemię, tam też nie jest łatwiej- modliła
się oma Zofijka- wyhaftuję Ci nową serwetę z bratkami w kolorze chabrowych oczu.
A ty nie chodź , wnuczko, za las; granice ojczyzny nie są tu wyraźne. Tam pod zrębem,
ludzie konia z głodu zjedli, a w Paniówkach, w czterdziestym piątym przesunęła się
biało-czerwona cienka nić w oczach radzieckich oswobodzicieli i usłana została
ziemia ciałami dziesięciu niewinnych, po czterech w jedną trumnę wkładanych.
Najlepiej u Pana Boga za piecem przykucnąć, jak robił to drugi dziadek, Hanik,
Przeczekać, aż wykiełkuje zboże, a potem historia słomianą miotłą zmiecie resztę
pod stół, pod nogi Europy, bez granic, ohne Grenzen.
Janina
Edytowane przez Janina dnia 04.12.2010 16:08 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
konto usunięte 46
Użytkownik
Postów: 133
Miejscowość: Dąbrowa Górnicza
Data rejestracji: 14.04.07 |
Dodane dnia 03.12.2010 18:47 |
|
|
Zmiana
Wyjeżdżamy, choć nie pakujesz walizek,
to jak przeprowadzka z bieżącego stanu świadomości
w inny. Przyjaciółka mówi, że wszystko to lipa,
nie ma niewidzialnych wysp, błękitnych żyraf i zepsutego
czasu. Buntuję się; przecież sama widziałam zielony okrąg
na wodzie, biegające zwierzęta, rozbitą klepsydrę.
Całe mnóstwo rzeczy sprzyjających wierzeniom. Wszystko
to lipa, mówi, krzyczę na nią, wyspę trzymałam w
dłoniach, była ciepła, miękka, choć czasem szorstka.
Uwierz w nią, proszę, tak jak my,
daj się przekonać szeleszczącym wulkanom. Przenieśmy
się tam razem, nie wiem, czy tak bezpieczniej, ale zawsze
raźniej. Przeczytajmy ze szkieł znaki, z traw ułóżmy sny,
z drobnych ziarenek piasku napiszmy list. Zostawmy pod
kamieniem, może jeszcze ktoś znajdzie, dotknie srebrnych
przesmyków pomiędzy drzewami, zostanie tu,
odbije twarz w niebie, ściągnie buty. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
romanwosinski
Użytkownik
Postów: 35
Miejscowość: Kamień Pomorski
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 02.12.2010 10:02 |
|
|
bessa
łatwiej kochac gdy śmierc
była wielka jak podwórko
w ciemnościach za jesiennym oknem
rozrastała się przyzywała
w zimowe wieczory w płomieniu lampy
nabierała kształtów i znaczeń
w spojrzeniu matki prawo własności
mignęła w oczach przerażonego kota
uratowanego przed kamieniami
bezmyślnych oprawców
dziś z niedowierzaniem odkrywa
schizofrenicznośc wolności
chciałam dobrze powtarza
wypadkowa dobrych chęci
w sosie winegret
na gastronomicznej serwetce |
|
Autor |
RE: Gejsza |
Oxie
Użytkownik
Postów: 12
Data rejestracji: 03.11.09 |
Dodane dnia 01.12.2010 11:35 |
|
|
Obiecałeś mi kiedyś, że nauczysz mnie pędzić bimber
skończyło się na obiecankach
ciebie zatłukli, zakopali gdzieś pod płotem
w testamencie dostałam kilka jenów i przepis na japońską wódkę
pije denaturat, bo na ryż mnie nie stać
do wczoraj mieszkałam w kartonie
zapleśniał tak, że nie nadawał się nawet na antybiotyk
kurwa, ciało coraz lżejsze, jakby bez ostrzeżenia przechodziło na drugą stronę. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
Maciek Froński
Użytkownik
Postów: 18
Miejscowość: Bielsko-Biała
Data rejestracji: 26.05.10 |
Dodane dnia 23.11.2010 07:22 |
|
|
Nie budzę się z myślą...
Nie budzę się z myślą, że jestem Polakiem,
Mazurki Chopina nie dla mnie to dźwięki,
Z ojczystą poezją też jestem na bakier,
Malarstwo Matejki jest źródłem mej męki,
Po górach zaś lubię pochodzić jesienią,
Popływać w jeziorze, gdy sroży się upał,
I myślę, że ludzie to kiedyś docenią...
Lecz dupa!
Edytowane przez Maciek Froński dnia 23.11.2010 10:25 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
konto usunięte 35
Użytkownik
Postów: 149
Data rejestracji: 15.07.09 |
Dodane dnia 12.11.2010 15:59 |
|
|
Cisza
Nie sposób zasnąć.
Świat bogów i kapłanów.
Rzeźby w skałach i grobowce.
Co zostanie, gdy rozpadną się groty
i wyschną strumyki?
Drzewo się odrodzi - pomnik
nigdy.
Boże, dopiero trzecia trzydzieści!
Połykacze słońca i księżyca
owinięci strzępkami mgieł.
Ostrożni, niespieszni, wpatrzeni
w kapłanów - żałobników,
osłaniających twarze kryształowymi
maskami.
Płaczą czy się śmieją?
Niosą na ramionach kamiennych
bohaterów, a za nimi tłum figurek
ulepionych z gliny zwilżonej łzami.
Wszystko kończy się z chwilą narodzin.
Na poetów tymczasem spadnie
drwina. Pośród groteskowych tańców
służyć będą za ofiary. A z ich piersi
wyrwą czekoladowe serca.
Dziękuję, że mogę zasnąć w ciszy. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
voytek72
Użytkownik
Postów: 9
Data rejestracji: 22.05.09 |
Dodane dnia 11.11.2010 18:56 |
|
|
moje schody rodzinne
w naszym poniemieckim mieszkaniu pokoje
znajdowały się na różnych poziomach, do każdego
prowadziły schody, a do babcinego jeszcze dwa.
strych był ciemny i pokusą, szczególnie
za przepierzeniami, które tata wykonał
z wielką starannością. tak jak i sznurkowy
system do zapalania świateł. pamiętam radio
z ogromnymi pokrętłami oraz ocynkowane
wiadro w najbardziej ustronnym z miejsc.
(jakoś zawsze kojarzę to z videoclipem
zespołu Queen). pod schodami składałem
stare gazety i inne szpargały, tam też z siostrą
znaleźliśmy blaszaną miseczkę. po oczyszczeniu
okazała się biała, z napisami, flagą, i swastyką
na dnie. przed naszym poniemieckim mieszkaniem
widziałem jak z kamiennego schodka
mężczyzna sikał na ziemię. chyba
był pijany. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ (2010) |
aga9393
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Tarnobrzeg
Data rejestracji: 12.01.09 |
Dodane dnia 05.11.2010 06:26 |
|
|
krajobraz w tle
na polach rozsiadły się chabry i maki
łanom zbóż wiatr powierza kołysanki Janka Muzykanta
dzikie gęsi błąkają się w smogu by powrócić do rodzinnych gniazd
a samotne olchy kłaniają się rzekom
jeszcze tylko
w niedzielę biały obrus na stole
ciężki od powszedniego chleba którego Pan nie wszystkim daje
i czerwone korale na szyi
jeszcze tylko
wiadomość że kolejna afera zobaczyła poranek
dziecko matkę zabiło za rentę
a tu u nas spokojnie
jeden syn gdzieś na wschodzie poszedł sobie umierać
drugi patrzy na Harry Pottera
trzeci żeby pracować znowu musiał migrować
lecz po euro kolejka jest duża
w krajobrazie ulicy krzyż samotny nie krzyczy
ale wszystko to zapamięta
a w wiślanych wiklinach rybak sieci zarzuca
bo ma chrapkę na złotą rybkę
W zamkniętym słowie, w rozwartym półgeście,
z ramionami co dźwigają czas ...czuję i trwam... |
|
Autor |
RE: ten bezsens nie śmieszy, uwiera |
kropek
Użytkownik
Postów: 124
Miejscowość: Bartoszyce
Data rejestracji: 27.08.08 |
Dodane dnia 04.11.2010 07:26 |
|
|
złożyłem się pośrodku kłębkiem;
modlitwa mnogi żal i zdumienie
od lewej do prawej
tłum mierzy wiarę z obowiązkiem
gałązki oliwne mieszają się z wonią
kadzidła i pokorą
głuchy pomruk złości
spina na wysokim niebie pętlę
okrywając czernią
jutro najpóźniej pojutrze
słońcu wróci blask sprzed dekady
wraz z nim
kunktatorska normalność
każdy głupiec wysila się, aby obrzydzić sobie swój los |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ PAŹDZIERNIK-GRUDZIEŃ 2010 |
toman
Użytkownik
Postów: 35
Miejscowość: Tarczyn
Data rejestracji: 27.12.08 |
Dodane dnia 03.11.2010 06:03 |
|
|
Z Porterem wyszło na opak /raki/
języki nam poplątał wtedy
smak Portera
poczułam
twój deficyt na ustach
tymczasem
wiatr mnie pognał na zachód
Błądząc po pustynnych piaskach - w tych miejscach, w których dotkniemy przykrytego mgłą nieba - każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy.
Edytowane przez toman dnia 22.11.2010 16:58 |
|
Autor |
RE: SZTANDAR |
lehwoj
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 03.10.08 |
Dodane dnia 30.10.2010 13:53 |
|
|
SZTANDAR
"Jesteśmy żadnym społeczeństwem,
Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym"
C. K. Norwid - List do Michaliny Zaleskiej
Jak tu nudno bez wojenki
na przedmurzu którego nie można porzucić
gdzie się podziali moi wrogowie:
dzikie konie Tatarów śpiące w stepie
heretyckie brody Szwedów
żelazne krzyże Prusaków
bezmyślne szynele Moskali
Urodziłem się bez bagnetu
z poduszką pod głową zamiast karabinu
pąki białych róż
nie rozkwitły na polach tego roku
wierzby płaczące nie zaszumiały
mazurkiem Chopina jak dawniej
była pospolita cisza
Jak żyć bez łopotu husarskich skrzydeł
jak pracować bez ułańskiej szarży
jak spojrzeć sobie w twarz
w którą Niemiec nie chce napluć
Szukam żołnierza tułacza
i górala co wrócił do hal
pijemy wino jak szwoleżerowie
z żalu większego niż za Ukrainą
Rozszarpany jak na pobojowisku
w roztrzaskanej skorupie zbroi
po wojnie która nie doszła do skutku
leżę na drogach Europy i krzyczę
veto - to jedno jeszcze mi zostało |
|