Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
konto usunięte 33
Użytkownik
Postów: 114
Data rejestracji: 20.04.11 |
Dodane dnia 19.06.2011 12:32 |
|
|
Na początkur30;
Na początku
Był chaos,
A może Boga głos
Bez wątku.
Potem zrodziły się planety,
Gwiazdy r11; nieba makiety,
Wszelkie stworzenie
I myślenie.
Na końcu dzieła stworzenia
Powstał człowiek,
Zamknięty ludzki obieg
Przy końcu istnienia.
A gdy to powstało
I na ziemi zostało
Skończył się okres tworzenia,
Okres myślenia i niszczenia.
_________________________
W konkursie mogą brać udział użytkownicy, którzy założyli konto w Serwisie najpóźniej 31.03.2011 r. Pana wiersz nie będzie więc brany pod uwagę.
moderator2
Edytowane przez moderator2 dnia 19.06.2011 14:09 |
|
Autor |
RE: konkurs |
gammel grise
Użytkownik
Postów: 30
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 07.07.07 |
Dodane dnia 19.06.2011 08:11 |
|
|
autoportret z czukczą
w czym dzisiaj utopimy
dotkliwą nieobecność jurty
nie z mojej winy
wyraz bez wódki smutny
jest finlandia tylko
mężczyźnie wolno renifera
dosiąść byle szybko
nie doskwiera brak takiego domu
żeby meblować przed budową
nie jestem przecież jakiś kazach
pijmy z głową i się nie obrażaj
że nie ustawiam lustra
cieszy mnie pustka
miękkopiór zdechł i zaczął gnić
do czego pić
żeby przyśniła się białucha
nie myszy
białe jak noce
nie nadstawiaj ucha
bębny słyszysz
okryję kocem
nie odchodź zaraz
zbuduję wałkaran
a kiedy zechcesz umrzesz
w tundrze
patrz bacznie bracie mój
to słynny syberyjski szczur
husky nie jakaś biała mysz
wymieńmy krew i tatuaże
wypijmy za spełnienie marzeń
a kysz |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
IZa
Użytkownik
Postów: 10
Miejscowość: wielkopolska
Data rejestracji: 17.10.10 |
Dodane dnia 18.06.2011 20:40 |
|
|
W ZIELONYM ŚWIERSZCZU NADZIEJA
z przyzwyczajenia
wyganiam samotność na odludzie
nie rozumiem ciszy
kiedy jesteśmy na odległość spojrzenia
mówimy wzrokiem
strzepuję rosę rzęs
gram ze świerszczem
w piłkę wielkości ziarenka piasku
naiwną nadzieją dźwięków
czekam kiedy przytnie smykiem
będę żałowała że nie słyszysz życia
zasypiając ostatni raz |
|
Autor |
RE: twarz nocy |
dana2
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: Chełm
Data rejestracji: 05.12.07 |
Dodane dnia 17.06.2011 22:59 |
|
|
a potem przyjdzie czas: "zmiażdżaczy"
ochrypłych błękitów, wachlarzowy chłód
zakwitnie kwiat wielki jak jezioro Loch Ness
każda z łez będzie miała własnego potwora
kolor płatków w obiektywie inności zadomowi
spadną gałęzie na wiatr
(w rozpiętej galaktyce w samym środku jądra
ogród, ścięte drzewo - zbieram korę z twarzy)
a potem odkryję cud: na pestce morwy Ziemia
niebiańskie muzeum miniatur |
|
Autor |
RE: Spacer |
Ewa Włodek
Użytkownik
Postów: 64
Miejscowość: kraków
Data rejestracji: 17.01.11 |
Dodane dnia 17.06.2011 18:27 |
|
|
Idziemy. Z nami wiosna w zielonej opończy.
Przez łez szkło zmatowiałe spoglądam spod ronda,
skrywając, za bezdusznym grymasem Giocondy,
smutną pewność, że oto coś właśnie się kończy.
Milczę. To jeszcze chwila, i wszystko się zmieni.
W palcach w czerni mam różę na długiej łodydze,
dzisiaj po raz ostatni ją i ciebie widzę,
nim zamkną się za tobą drzwi. Ciężkie. Z kamienia. |
|
Autor |
RE: "Tak bez niczego" |
MALINKA-JOLA2
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Nowiny
Data rejestracji: 11.11.10 |
Dodane dnia 17.06.2011 17:11 |
|
|
Ja tak od zwsze i się nie skarżę, że bez układów, protekcji,
bez alkoholu, narkotów z garścią plotek u płotu,
ja tak bez żalu i skargi siedzę pośrodku bagna
i nie wyszydzam nadziei, co za szambem upadła.
Tylko tak prosze Boga, by znowu nie przyszli
ci od zgryzoty specjaliści.
Sama już nie wiem, gdzie ludzki człowiek,
za pierwszym rogiem czeka ów gnojek-
kompan szulera, kłamca i łajza,
przewrotny gderacz, patron podłości i nienawiści.
Tak bez niczego o pustym stole
i czerstwym chlebie, ale moim niekłamanym niebie
tu i teraz żyję sobie
i nikogo o nic nie proszę,
tylko brudy zbieram i wynoszę
po zaszambionym ludzkim chlewie.
Ja tak od zawsze z głową do góry
i nie upadam na próżno,
bo życie darem jest największym,
a człowiek woli gówno. |
|
Autor |
RE: rejs |
Jarosław Buko-Baprawski
Użytkownik
Postów: 12
Miejscowość: Oliwa
Data rejestracji: 11.06.11 |
Dodane dnia 17.06.2011 15:49 |
|
|
morze wódy przepłynąłem
nawet nie wiem kiedy
wrakiem aort
destylowałem hektolitry krwi
trzewia płukałem
wszystkimi wynalazkami
i tylko wątroba zna prawdę
na środku katamaranu
posadziłem drzewo
zakotwiczyłem w atolu
błękitnej laguny
nieustannie
słyszę trzask poszycia
rozpadającego się statku
miejsca dla trojga
kusi
ale czy kurwa
wszyscy wrócimy
ostatkiem sił
spinam kadłub linami
bacząc na moje drzewko
cały mój świat
stoi niewzruszony
na jednym słowie
tato
____________________________________
W konkursie mogą brać udział wiersze użytkowników, którzy założyli konto w Serwisie najpóźniej 31.03.2011 r., dlatego Pana wiersz nie będzie brany pod uwagę.
moderator2
Edytowane przez moderator2 dnia 18.06.2011 10:28 |
|
Autor |
RE: z tej strony już nigdy |
janusz pyzinski
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: debica
Data rejestracji: 14.02.09 |
Dodane dnia 17.06.2011 15:14 |
|
|
ścielą się skrzypieniem kół piaszczyste drogi rzeźbione śladami stóp ojca
wspomnieniem matki dźwigającej cały ciężar słońca z pszenicznych pól
kolczasty dróg strzegący tajemnic sadu ostrzący zęby na chłopięce portki
kukuryku sługi świtu zabierające głos w niezaprzeczalnej kwestii czasu
i stary płot chwytający w pióra pościeli całą radość wiatru na dobry sen
kto dziś potrafi wyrzeźbić kłos w jasnym marmurze dzieży magnificat chleba
zziajane konie olszyn z rumieńcem czystości pierwszych pocałunków
pod zmurszałym zieleńcem słów dziś już nikomu niepotrzebnych
bogatsi w pośpiech ubożsi o siwy włos i różaniec z lipowego drewna
spod starej kapliczki w której od dawna nie mieszkają święci
wczesnym świtem wychodził po rosę fidiaszowe dłuto wykrawało światło
tarczy okrągłej jak praca łamało krzyże okien kapłanka domu malwa
bezszelestne trwała na rogu smakowała powrót kiedy przychodził z pszczołami
pod próg pasły się w trawie dorodne jabłonie i grusze motyl na szerokich
plecach stodoły pielęgnował skrzydła z tej strony już nigdy nie wróciło słońce
ubiera się w logikę gramatura cienia
cień gdy w mrok odejdzie
cóż nam zostanie - tylko niemoc |
|
Autor |
RE: konkurs |
WMI
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 03.11.07 |
Dodane dnia 17.06.2011 13:59 |
|
|
Droga donikąd
Droga donikąd mnie prowadzi,
i stopom kurzu wzbić nie wzbrania,
a chmura, co me włosy gładzi,
słońce raz kryje, raz odsłania.
Wlokę się skrajem krok za krokiem.
Mijam życiowe drogowskazy.
Spoglądam na nie pustym wzrokiem
i skręcam gdzie mi się zamarzy.
Nic się nie zmienia. Nic nie zdarza.
W miarowym rytmie moich kroków,
jedynie bliżej bram cmentarza,
jedynie bliżej własnych prochów.
Na liściach drzew mijanych mimo,
spisuję strofy moich wierszy,
i idę dalej nim przeminą
z listopadowym chłodem pierwszym.
Drogą donikąd.
3 czerwca 2009
(WMI)
Milton Ha |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
mastermood
Użytkownik
Postów: 275
Miejscowość: Bydgoszcz
Data rejestracji: 26.07.07 |
Dodane dnia 17.06.2011 08:14 |
|
|
ZŁOTY STRZAŁ
(end of the end)
nie boli
- nie patrz
jakby mnie nigdy nie było -
zgasiła po nim światło jak prosił
szpara w spróchniałym oknie
dusza nie świeci
więc nie widać jak się swobodnie przecisnął
jeszcze ostatnie spojrzenie
wybaczyła mu swoją troskę?
wiatr go oderwał od szyby
i uniósł nad miastem
okno coraz dalej
nie miał pojęcia czy jeszcze czekała
- teraz już możesz zabrać swoje listy
albo spalić -
nagły podmuch rozdarł go na dwoje
i szybowali w przeciwne strony
z oddali ujrzał biały dym
- spaliłaś moje stłamszone wyrko -
- już tak niedaleko r11;
mówiłaś gdy jeszcze bolało
milczysz
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ- KWIECIEŃ-CZERWIEC(2011) |
Maryla Stelmach
Użytkownik
Postów: 50
Miejscowość: wrocław
Data rejestracji: 02.08.10 |
Dodane dnia 16.06.2011 21:59 |
|
|
podwodne miasto
w mieście podwodnym wypłowiały drzewa
miałkim cmentarzom muł wypłukał oczy
grzebie umarłych i każdego święta
ruchome groby połykają siebie
w mieście umarłych
psy pilnują dzieci
idą przejrzyste
niosą w sobie wodę
w ustach otwartych
szemrze siną rzeką
zanim wyplują
drżące ją na brzegi
z wody wychodzą osaczane blaskiem
świateł autostrad gdzie zziębnięte stoją
wiry powstają a młynek pod wodą
kręci w dół dusze i jęczą kamienie
nocą czekają
na auta przy szosie
psy je znajdują
poparzone rano
nim światło połkną
jeszcze chwilę świecą
na drogach piszą
pierwsze słowo mamo
w mieście podwodnym zachrypnięte dzwony
milczą pacierze gdy spulchniają ziemię
pająk rozbitek jak podróżnik w czasie
zawisł na nitce nad grobami czeka
Edytowane przez Maryla Stelmach dnia 29.06.2011 21:24 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
Tristia
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Biała Podlaska
Data rejestracji: 11.07.07 |
Dodane dnia 16.06.2011 21:39 |
|
|
Wiersz jesienny
Pieśń żałobną gra dla liści wiatr jesienny.
Na katafalk z mchu padają deszczu łzy.
Mglistym kirem obleczone leżą senne-
Już nie wstaną- pod śniegową kryptą będą gnić.
Jeszcze mienią się niektóre krwawą barwą,
Jeszcze nikłym złotem w blasku słońca lśnią-
Z każdą chwilą coraz bardziej schną i bledną-
Już nie wstaną- pod lodową się zapadną krą..
Jeszcze wczoraj wśród drzew koron szeleściły-
Dziś pnie giętkie pożegnalny czynią skłon,
A gałęzie w krzyż się ułożyły...
Już nie wstaną- W zimną trumnę je zakuje szron.
Zanim zaczną się rozkładać w ziemnej niszy,
Nim pochowa je w mogile grabarz Mróz-
Ludzkie głosy zbezczeszczą minutę ciszy,
A ich kroki profanować będą trup. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
maga
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Kędzierzyn Koźle
Data rejestracji: 28.12.10 |
Dodane dnia 16.06.2011 21:06 |
|
|
II piosenka o mokrej
na początku była krew a potem stało się
ciałem kobiety tak mokrej od środka
nie widuje się w naszym mieście
w naszym mieście w którym
zbyt często padało na nią
przez otwarte okno a potem jeszcze wargi
które umyślnie dzieliła na dwoje
babka wróżyła
i nabierała deszcz na język
w którym nie umiała się nawet
przedstawić ani powiedzieć
skąd pochodzi
musiało paść na nią skoro zawsze
lubiła się wychylać
ale nigdy do dna
żeby zachować pozory w jej ustach
po dziś dzień stoi woda i wypiera
język który nie zna żadnej mowy
ciała nie trzeba się pozbywać
niedługo i tak puści soki
albo parę
III podwodny
powiedz mi jak umierasz w księżycu
który jest sondą przez całą długość nocy
kartką na oko zwiniętą w rulonik światła
o którym wiedzieliśmy tyle
że zagina się i wpada w białe
jak pukle włosów w poduszkę
znowu jest nam płasko jak pod palcem
śmiertelnie i geometria tu nie ma nic
do rzeczy mów tak jak do mnie
mów twardo jak w drewno
zdzierając sobie gardło w środku
jesteśmy niezmienni na krew
przysięgam pod wodą wszystko wraca
i zwiększa odległość
nie wystarczy ci oddechu
|
|
Autor |
RE: wuwuiza |
konto usunięte 58
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Rydułtowy
Data rejestracji: 27.09.10 |
Dodane dnia 16.06.2011 20:16 |
|
|
buty
- dzisiaj więcej cudów nie będzie, idziemy grzecznie
spać, ale zanim pozawijamy się w sny, słowa staną obcym
znaczeniem w gardle, bo te właściwe dane są raz
na zawsze, jak z przyjaźnią, deficyt, który najlepiej widać
na cmentarzach, więc zazdroszczę innym odwagi patrzenia
w
przyszłość, fotografii z wakacji mniej, nieładnie zwisa
mi widok siebie w nich, posiadłem jednak podstawową
umiejętność, sznuruję lewy but, prawy but, kolejność
ma drugorzędne znaczenie, piszę tak, by zająć czymś ręce
na klawiaturze, o wiele trudniej jest wybrać kierunek
w jakim mają iść, ale da się, zapewniam, należy coś wyłączyć
w
mózgu, wypalić, czymś zalać, wcześniej nastawiając
budzik, koniecznie wmawiając sobie, że za coś trzeba
stychicznie śnić
- zwykle kiedy mam zły sen, liczę do trzech
i otwieram oczy, kiedyś liczyłem zbyt długo i sen się powtarzał
jak zacięta płyta, kto dzisiaj słucha muzyki z gramofonu? forma
jest zmienna i można dostać uprzedzeń do tego, co sprowadza trzaski
i
szumy, ale nigdy nie przestawaj liczyć okrążeń, szczególnie
wokół siebie, a dystans zwykle przychodzi z czasem i pozwala
na coraz to krótsze przebudzenia, w tym nie świecie, zrozum,
rozum śpi, albo brak go w ogóle, obok ciebie wiersze
i tylko wiersze, dlatego tak trudno z braku narzędzi opowiedzieć
siebie, proteza ręki sznuruje słowa właściwie
zastępcze, jak sól w oku, źdźbło, belka, cokolwiek drzazga
uwiera, ale też i nadaje sens istnienia niepogody ducha,
neutralnie można zawsze mówić o pogodzie
za
oknem, zwłaszcza, że siedzi się na dupie i ciągle
tylko myślami gdzieś wybiera, już inni skutecznie czynią
za ciebie prozę, byś nie zdążył ze wszystkim i wszędzie |
|
Autor |
RE: konkkurs na wiersz |
czarnulka1953
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Niemcy
Data rejestracji: 04.08.10 |
Dodane dnia 16.06.2011 19:24 |
|
|
Mowiles mi,
ze tamte lato piekne bylo.
Mowiles mi,
ze w ramionach swych - chcesz tulic mnie.
Mowiles mi,
ze chcesz - by ono stale bylo.
Mowiles mi,
ze nasza milosc - nie skonczy sie.
A ja tak ciagle tesknie
za tym latem,
i Twym ramieniem
obejmujacym stale mnie,
i budze sie zalana zimnym potem,
gdy w moich snach wciaz
chcesz odwiedzac mnie.
Mowiles mi,
ze swiat beze mnie nieciekawy.
Mowiles mi,
ze gdy mnie nie ma - jest Ci zle.
Mowiles mi,
ze przy mnie inny jest smak kawy.
Mowiles mi,
ze widok moj raduje serce twe.
A ja tak bardzo,
Ci wierzylam w kazde slowo,
ze przy Twym boku
stale bede zyc,
ze swiat dla nas bedzie laskawy,
ze razem nam nie bedzie nigdy zle.
Wierzylam Ci,
w wypowiadane slowa.
Wierzylam Ci,
ze wszystko sprawdzi sie.
Wierzylam Ci,
i wciaz ta wiara zylam.
Wierzylam Ci,
ze ja i Ty - to ciagle my.
A Ty ,
bez slowa zapowiedzi,
odszedles " TAM",
przede mna- zamykajac drzwi.
Czy tam - gdzie teraz jestes
duzo jest ciekawiaj ?
Powiedz to mi ,
- no powiedz wreszcie mi !
Mowilam Ci,
po nocach zaplakana,
ze to za szybko
- ze tak nie mialo byc.
Ze zostawiles mnie
- bez slowa pozegnania,
ze teraz Ty i ja ...
~niestety - juz nie my...
6-7 .VI.2011 czarnulka1953
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
winter
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Rybnik
Data rejestracji: 23.05.10 |
Dodane dnia 16.06.2011 18:50 |
|
|
Woskowe powroty
Z wosku dziś wywróżę szczęśliwe powroty,
cień otwartej bramy widzę już z daleka,
tory poprowadzą mnie prosto do domu,
a pospieszny pociąg na pewno poczeka.
Jak wiosna, która śpiesznie po mroźnej, ciężkiej zimie
kobierce pierwszych kwiatów ścieli nam pod stopy,
tak ja zmęczona swoją zbyt długą włóczęgą
wieczorem wróżę sennie woskowe powroty.
Kruche wróżby z wosku, cienie cichych marzeń
dotykają ciepło mej stęsknionej dłoni,
kołyszę je na tafli martwej wyobraźni,
zimna woda wskrzesi i kształty wyłoni.
Jak pielgrzym co z nadzieją wytrwale podąża,
pragnie dojść do celu, o siły sie modli,
tak ja oczami marzeń, żywej wyobraźni
powroty wróżę z wosku, ja - pielgrzym samotnik.
Spóźniony pasażer z woskową walizką
niepotrzebnie biegnie co tchu na dworzec,
woskowe pociągi już dawno roztopił
ogień, który także mosty spalić może.
Jak chmura, która nagle ze wstydu zapłacze,
że to wlaśnie przez nią nie zaświeci słońce,
tak ostatnia świeca łzy woskowe roni,
że powrót prawdziwy bywa czasem końcem. |
|
Autor |
RE: konkurs na wiersz |
enigmayic
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Wolsztyn
Data rejestracji: 02.02.11 |
Dodane dnia 15.06.2011 18:33 |
|
|
zanim
kiedy każą mi ulecieć
wraz z czerwcowej trawy szumem
kiedy każą mi odfrunąć
szmerem skrzydeł
tych jaskółczych
i gdy ziemskich sił prawideł
czas nadejdzie - przydzie ulec
to bez żalu ich posłucham
i z pożółkłych
gron jarzębin
z nosków klonów
zniknę
ale wcześniej
niech przyłożę swoje ucho
do mchów mrówczych
mgłą spowitych oraz pieśnią
niech usłyszę raz ostatni
skargę jagód - czarnych kropel
które pachną letnim skwarem
i paproci z leśnej matni
trzciny prężnej znad szuwarów
nim przekwitnę chmurą, burzą
nim przeminę deszczem, tęczą
cień od ciała się odklei
niech mi jaskry słońcem służą
brzozy karmią bielą kory
ponad ramion twych obręczą
łyk pokory
łyk nadziei
Edytowane przez enigmayic dnia 25.06.2011 16:28 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
Rosa
Użytkownik
Postów: 54
Data rejestracji: 13.10.09 |
Dodane dnia 12.06.2011 16:02 |
|
|
Po zmierzchu zostajemy w milczeniu
Alejkę wysypano czystym, jak dla kota, żwirem.
Tam był taki mostek z secesyjnymi barierkami.
O ile sobie przypominam motywy roślinne.
Trzech obszarpanych mężczyzn. Zaniedbane brody,
splunięcia, zapach taniego tytoniu pomiędzy taflą wody,
a koronami drzew. Nie blokowali przejścia.
Nie pamiętam, nie myślę, nie mówię.
Oglądam filmy o końcu świata, nasłuchuję szeptów,
o ile tam może być cokolwiek, wewnątrz pustych pokoi.
Przyszedł przecież moment, że nie umiem kochać.
To prawda, mogłam zostać w domu nie wiedząc,
dlaczego przymierzam kwiatki do kapeluszy,
ale żaden nie pasuje. Poszłam do parku.
Zobaczyłam ponownie żwirowany kawałek drogi
i chcę stojąc na mostku krzyczeć: Everybody wypierdalać!,
ale po zmierzchu na dobre rozpleniła się cisza.
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
Bladawiec
Użytkownik
Postów: 9
Data rejestracji: 26.11.08 |
Dodane dnia 05.06.2011 14:40 |
|
|
Strumień
Rwącym strumieniem świadomości płynę z chłodnego,
niepojętego źródła, ujdę do morza martwego, lecz nie
ujdę myśli o tym. Nurtuje mnie natura brzegów, nurt
prowadzi nieomylnie na katarakty. Upadek z wysoka
rozbija mnie na miriady kropli, skraplam się na powrót
w niespieszny strumień. Nieświadomie drążę koryto,
wypłukuję z podświadomości sole i trujące związki.
Zapętlam się w meandrach i zdaje mi się, że ustałem,
a wszystko dookoła mnie nieustająco płynie pod prąd.
Edytowane przez Bladawiec dnia 05.06.2011 17:19 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - KWIECIEŃ-CZERWIEC (2011) |
Walenty Litwinow
Użytkownik
Postów: 4
Miejscowość: znad Bajkału
Data rejestracji: 28.04.10 |
Dodane dnia 05.06.2011 12:25 |
|
|
Pieśń o Hajawacie
Zielenieje gaj, a wata
Chmur bieleje, jak bawełna.
Modry jest karbunkuł nieba.
W moim czółnie jestem sam.
Jak ostrożny Hajawata
Wstecz wiosłuję koło Chełmna.
Mam w kieszeni pajdę chleba
I w kapciuchu tytoń mam.
Napcham fajkę pokojową
Trochę później, teraz - nie trza.
Bo w zaroślach, czyli w trzcinie,
Gdzie mnie zawiódł dobry los,
Jak nalewkę muszkatową
Piję każdy łyk powietrza.
A o szarej o godzinie
Tu wyzłocę mały stos.
Ten rozgoni strzępki zmierzchu
Niby księżycowa dróżka.
Gwiezdny deszcz, przynosząc świeżość
I derkacza głośny zew,
Cicho zgaśnie gdzieś na wierzchu...
Wreszcie zasnę obok brożka,
Pościeliwszy rdest i świerzop,
Pod opieką czujnych drzew. |
|