podstawowe pojęcie trolla było mi znane wcześniej, poczytałam jednakże dla poszerzenia horyzontów i nie dostrzegam powodów, aby powyższą wypowiedź nazywać pieprzeniem farmazonów, czyżby ciut brakło trzeźwego zdania, odrobinę opanowania - trollowanie nie leży w mojej naturze, nie bynajmniej takie, jakie uprawiacie Państwo w swojej watasze, pozdrawiam mimo wszystko
Antykwariat. Dom publiczny
dość dziwne skojarzenia mnożone przez tytuł każą się spodziewać, ciekawych porównań, jakichś wniosków, a wniosek jest jeden. Dialog z krytykiem jest jak wpis do pamiętnika w stylu na górze róże na dole ... itd. Zażyłość, tykanie sobie pozornie budujące bliskość i znajomość nie znajduje jednak pokrycia w wiedzy i umiejętności autora, w oczy rzuca się od razu powierzchowność i raczej uniżenie, niż partnerstwo w prowadzeniu tejże rozmowy. Czemu miały służyć te zabiegi, jaki plan kołatał się po głowie autora utworu, który otwiera arkusz i który nic do niego nie wnosi? Nie wprowadza, chyba, że prowadzone monologi w dalszej części są także odbiciem jakiejś próby skonfrontowania wcześniejszych rozmów z Maliszewskim krytykiem, Maliszewskim filozofem?
Węzły chłonne. Historia choroby
poeta chłopak zawieszony, rozdarty między przestrzeniami, z których spogląda na nas postać, jak z negatywu - próbuje się z niego uwolnić swoim czarnym konturem, autor nawet pokrzykuje spazmatycznie: Wróć, wisisz.
Rzucają się w oczy nieprzemyślane frazy wykończeniowe, jak źle położona fuga np. masz kody co najwyżej genetyczne, które pasują wszystkim, można dodać równie szczeniacko.
W seksie szukasz formy czy treści?
jakieś silenie się na religijność, przewrotna gra w niebo, piekło, raj i ziemię; brzmi to jak próba przekonywania siebie samego wierzę - nie wierzę, przy czym z reszty dowiadujemy się, że to w gruncie rzeczy nie ma znaczenia dla piszącego.
- to nie droga krzyżowa, nikt ci nie włoży palca w ranę - i to również mogłaby być odpowiedź dla samego siebie.
- dostrzegamy miszmasz chłopięcego sposobu myślenia, w trzepaku, w budowaniu wypowiedzi w przetwarzaniu obrazów.
- autor szafuje utartymi symbolami, które zna być może ze świata, w jakim został wychowany, być może dla przekonania również samego siebie, że są one tylko głuchym pogłosem czasu przeszłego, którego zdecydował się nie przeszczepiać do świata, w którym ma być mężczyzną? Wytarte, suche a bynajmniej nie kontrowersyjne gesty, coś w rodzaju Madonny w zrobionych z pończoch rękawiczkach.
Czy jesteś na tyle skuteczny...
kolejny przykład dość klasycznego wychowania autora z Justynowa, Łodzi a może okolic? Zamiast przeglądać się w sobie, wybiera przeglądanie w świecie zewnętrznym, idziemy po tropie zestawienia lustra z oknami. Bohater tekstu tkwi jak we wnykach, w dzieciństwie, pełnym ciepłych zabawek, być może nieświadomie kreuje się na ofiarę tamtego okresu swojego życia. Uwięziony w symbolach, wbijanych do głowy naukach, szkolnym wychowaniu, woli się utożsamiać z papką tego co za oknem - to typowe dla wolniej dojrzewających od kobiet mężczyzn, trudno wykaraskać się ze swojej własnej poczwarki.
Ponownie znajdujemy tu śmieszne, chłopięce porównania.
Wniebowstąpienie. Sztuczne ognie
szamotanina tego tekstu jest kuriozalna, autor (mam nadzieję zdaje sobie sprawę z sytuacji) trzyma swój świat w garści, jak każdy człowiek, który powinien trzymać swój los, ale jednocześnie ma świadomość, że w kolejnym etapie swojego życia w nowej przestrzeni, może wyrazić tylko swój sprzeciw. To po wyrażeniu tego buntu można zacząć coś nowego, jeśli ma się na to wystarczająco dużo sił.
Języki walczą o papier... - rozmieniamy się na drobne, ale czyż nie jest to konieczne, by ocalić swoją odrębność? Łatwo nie jest można dotknąć nieba, ale tylko własnego i tylko wtedy, gdy ma się charakter.
Ogrody, ludzie, kamienie to niestety u Gawina tylko puste znaki, którymi posługuje się by przeprawić swoją chłopięcość w męskość, to jednak nie uchroni go przed zgniciem. Wierność w stereo. Clubbing
to w ogóle dziwna rzecz, zlepek spostrzeżeń podany czytelnikowi w bezpłciowych interwałach spotu reklamowego, jak puste puszki po piwie układane w dzieciństwie, rozpada się piramida chęci w zastanych jak również nowobudowanych naprędce układach.
Całość o wszystkim i o niczym.
Jazz Gott
próba scalenia, którą czyta się jak informacje z plakatów, portali internetowych, prasy codziennej, wszystko słabe, owinięte jak dobrze znana kanapka w folię stretch, odtwórczość to zły pomysł na poezję, kiedy nie jest się w niej wystarczająco dobrym.
Lustrzyca
to jest już całkiem słaby głos, czasem wydaje się nawet tchnieniem czegoś w rodzaju manifestu pokolenia - rocznika?!
A jedyne co owa gadanina przywodzi na myśl, mieści się w zakończeniu, które mogłoby by być w ogóle jakiekolwiek, gdyby w tym miejscu np. brzmiało: Liczą się sztuczki, nie wyobrażenia, ale brzmi tak, jak jest i nic nie zmieni braku pomysłu na próbę odpowiedzi.
Powstania
bolączki młodości, niedobory, braki. Autor gubi się w układanych przez siebie złotych myślach w stylu: nie mamy trudnych czasów... - i rzeczywiście brzmi to jak slogan, który mógłby posłużyć za odpowiedź pytaniom postawionym w Lustrzycy, ale nią nie jest bo tworzy już odrębną przestrzeń informacyjną. A najfajniejsze jest to, że autor mówi w liczbie mnogiej, jakby chciał lub przeczuwał, że ktoś się z nim identyfikuje, a jak wiadomo, można mieć podobne podejście gdy się tworzy grupę artystyczną, albo w rzeczy samej przemawia się jako rzecznik jakiejś społeczności. Jakaś karuzela iluzji, trochę jak Dorosłe dzieci zespołu TURBO, ni śmiesznie, ni strasznie, a z pretensją.
Proste zakończenie przywodzi na myśl ogromną niedojrzałość emocjonalną i luki w edukacji religijnej (nie mówiąc już o lukach w wierze, to zupełnie odrębna kwestia), wszystko śmieszne, szczeniackie i marne, jak przekleństwa rzucane bez rozmysłu dla wypełnienia rozmowy, kiedy brakuje argumentów i milknie towarzystwo pod ścianą jakiejś kamienicy.
Efekt domina
Można mieć wrażenie, że Gawin łączy tu fragmenty Biblii i Harryr17;ego Pottera: ten, którego imienia zdrowiej nie wymieniać. Syn ziemi łódzkiej mota się w grze, której partii nie rozumie, sam sobie wymyślił przeciwnika i z upartością maniaka zbija pionki przeciwnika, nie dostrzegając, że traci figury. Życie i wiara nie prowadzą ze sobą żadnej gry, ani o duszę, ani o ciało. Rzucone Bogu lub Sile Sprawczej wyzwanie jest śmieszne, aktorskie i beznadziejnie infantylne. W tym miejscu można mieć pewność, że autor stosuje się do swoich założeń: będziemy powtarzać do znudzenia i bez pomysłu.
Obwód otwarty. Przymiarki
i ponownie mamy do czynienia z ja lirycznym, które stoi podzielone między świat materialny i nie. Tekst trochę przywodzi na myśl rzegarmistrza światłar1;, tyle że Rafał Gawin jawi się raczej jako szklarz okien, przez które patrzy i niestety niewiele widzi! Szuka złotego środka, w zamian znajdując złotego cielca swoich uprzedzeń, kompleksów, braków, które przymierza, a w których więcej jest znaków zapytania, niż pewności. Nie ma oparcia bo chwyta się iluzji, pozorności.
Podsumowując, Gawin odmienia przez przypadki, osoby i czas, liczy być może na to, że uda mu się sprowokować rzeczywistość do odpowiedzi, z chłopięcą fantazją dopuszcza nas do swoich wywodów na bardzo długiej smyczy licząc jednocześnie, że coś z tego zostanie dla niego, coś co pozwoli mu wreszcie poczuć się mężczyzną, o którym pisze i którego mógłby się spodziewać, gdyby udało mu się przepoczwarzyć.
Niestety dwóch ostatnich utworów nie da się nawet czytać, a co dopiero coś o nich powiedzieć: Gramy ogony i Ćwiczenia stylistyczne to jakieś wprawki, które wydają się być wprowadzone na łapu capu do reszty, która mimo wszystko stanowi jakąś całość.
Niczego w Gawinowej twórczości nie odnalazłam, brak oryginalnej wypowiedzi i struktury języka, którego można by oczekiwać po kimś, kto publikuje niejako w nagrodę, rażąca pozorność i odtwórczość, łapane na tym, że sam autor niejednokrotnie nie doprowadza utworu do końca nie przekonują mnie do tego, by twierdzić, iż jestem świadkiem narodzin poety lub poezji. Mimo wyczuwalnej na każdym kroku autoironii, namacalnej gry jaką prowadzi autor Przymiarek z czytelnikiem, a może także ze samym sobą, sprawia wrażenie ( przynajmniej dla mnie), że arkusz powstał z jakiejś okazji, że może kiedy dopełniony zostanie o szersze wydanie (pełne i uzupełnione, a może nawet poprawione) pewne pomysły nabiorą kolorytu, celowości i sensu.
Z przykrością muszę także stwierdzić, że obok braku oryginalności, nie znalazłam u Rafała Gawina również żadnej idei, światopoglądu lub chociażby wstępu do zamysłu w tego typu sprawie, prostota jego utworów, jest z rodzaju tych, które czasem przysiadają właśnie na trzepaku, zatrzymują nas iluzje jego kwitnienia, po czym łapiemy się na tym, że to tylko trzepak - nie zmetaforyzowana samotność, ale kawał zespawanych ze sobą rur.
(_ _ _) Usunięto administracyjnie fragment wypowiedzi będący prowokacyjną i jadowitą wycieczką personalną naruszającą 25 pkt. Regulaminu PP. Autorka wpisu otrzymuje pierwsze upomnienie będące zarazem stanowczym ostrzeżeniem, że o ile ponowi tego typu ataki ad personam narazi się na kolejne - niestety w pełni zasłużone restrykcje administracji PP.
moderator4
(...)
z góry pozdrawiam, nie czując urazy za ewentualne przeklęcie mnie, życzę sukcesów!
Edytowane przez moderator4 dnia 04.11.2009 03:43
Postów: 123 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 29.10.08
Dodane dnia 30.10.2009 12:12
Rafał jeszcze raz gratuluję (bo pamiętam że był podobny watek) ale dobrze się stało, że dzięki sprawnie napisanej recenzji Doroty ( za co jej dziękuję) wywiązała się dyskusja na temat wierszy. To co tu piszemy jest naszym subiektywnym odczuciem, odbiorem (oby szczerym i obiektywnym) więc wzajemnie możemy na ten temat polemizować.
Ja lubię Twoją poezję i Twój punkt widzenia, nie przeszkadzają mi przerzutnie a jawią się dodatkowym czynnikiem nie tylko interpretacyjnym, tytuły poszerzają horyzont i niech będą cechą charakterystyczną Twojej poetyki a nie elementem zarzutu. Ostatnio w ten sposób zaczęłam patrzeć na niektóre sprawy, zmieniając coś po prostu upodobniamy się do innych, a chyba tego jako autorzy nie chcemy. Dla mnie wiersze Rafała mają swoistą siłę i nie pozostają bez echa i czekam na cd ;)
Co do trollowania, to uważam, że została podjęta właściwa reakcja, bo nie należy pozostawiać takich komentarzy bez odzewu tak jak sugeruje Magda. Uważam,że to wcale nie oznacza, że troll zdechnie. Troll powinien być pozbawiony argumentów albo ktoś powinien udowodnić zarzuty bezpodstawne i ogólnikowe i to się stało min. dzięki Michałowi. Nie było tu bezkrytycznej zaciętej obrony tylko konstruktywna imho
Powinniśmy pamiętać, że nie tylko my czytamy forum i znamy poetykę autora i mamy swoje zdanie. Zaglądają tu ludzie czasem przypadkowi i dopiero taka dyskusja skłania do obiektywnych, własnych poglądów, a nie sugerowanych, gorzej jak tylko przez trolli (z różnych pobudek) bo nikomu np. nie chciało się albo nie miał czasu zająć stanowisko w danej sprawie. Oczywiście nie chodzi mi tu o pyskówki ale o zdemaskowanie krytykanctwa i trollowania. Zastanówmy się jakby wyglądał ten wątek jakby nie było reakcji ?
To że wiersze obronią się same to sprawa i tak oczywista, tylko trzeba chcieć je przeczytać i się zastanowić
Edytowane przez Łucja d dnia 30.10.2009 12:50
Postów: 335 Miejscowość: wrocław Data rejestracji: 26.10.08
Dodane dnia 29.10.2009 22:55
spotkałam Autora wierszy, tu, na PP; spodobało mi się co i jak pisze, więc się cieszę, i dziękuję również Autorce recenzji za pasję w promowaniu poezji
Michał - matko i ojczedyrektorze, nie zrozumieliśmy się. nie ma sensu odpowiadać na takie pierdolenie za przeproszeniem jak cytowane wyżej przez Kubę, bo jak wiemy troll karmiony nie zdycha, a że trollizm to ewidentny to trza zagłodzić.
Kuba - no o tym mówię tylko co to da? efektem jest wdanie się w pyskówę z trollem, a ta pysków przesłania to, co jest tematem wątku - książkę.
i tyle
czas na krokodyle ;)
Rafał - pozdrawiam :)
Postów: 61 Miejscowość: Bydgoszcz Data rejestracji: 01.12.08
Dodane dnia 29.10.2009 21:22
odnoszę wrażenie, że autor zwraca baczną, czasem nieomal obsesyjną, uwagę na szczegół Wojtek trafił w dziesiątkę ;)
Gdy Rafał prowadził wieczorek / a co tam wieczorek/ Reteski, przyszło mi do głowy : urodzony prezes.Taka mała uwaga na marginesie, zupełnie nie złośliwie przecież.
Postów: 133 Miejscowość: Wiśniowa Góra Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 29.10.2009 20:14
Magda Gałkowska. Wybacz, ale nikogo nie obrażam i nikogo nie chwalę, proszę zaledwie o argumenty do dość radykalnej moim zdaniem tezy. To forum. Nie widzę też raczej, żebym wypowiadał prywatne zdanie na temat arkusza (co dopiero mówić o "bezkrytyczności"), bo nie potrzebuję tego robić w internecie. Zdaje mi się również, że niewiele osób dopieprza się do tekstów Rafała częściej niż ja, bądź co bądź.
Postów: 218 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 29.10.2009 16:24
Dziękuję za recenzję, jeszcze raz dziękuję za gratulacje.
Arkusza (moim zdaniem "książka" to w tym przypadku za dużo powiedziane) nie zamierzam bronić - został wydany, "poszedł w świat", a więc musi bronić się sam. To nie dziecko ;)
Jeśli chodzi o wersyfikację i tytuły - przyjąłem do wiadomości i nie obiecuję poprawy ;)
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 29.10.2009 16:22
Magda, ale nie kojarzy Ci się z kimś to zdanie?
Pani Doroto Pani wybaczy, ale widziałem i czytałem wspomniany tu powyżej arkusz poetycki, to tragedia. Zero warsztatu, otwierający całość utwór <Antykwariat. Dom publiczny.> jak wymiociny przystankowego oleandra
Mi się skojarzenie narzuca od razu, i nie jest to dobre skojarzenie. Niezależnie od tego, czy jest to fantastyczna, niezła, czy co najwyżej przeciętna poezja, nie zasługuje ona na takie krytykanctwo. Nie widzę tutaj pokłonów, widzę w tym wątku niezgodę na narzucony przez jednego z userów poziomu krytykowania i argumentacji.
Jeszcze ad rem co do warsztatu - jeśli są jakieś wady poezji Rafała, to na pewno nie leżą one po stronie warsztatowej, są to wiersze zawsze sprawne i wycyzelowane; inna sprawa, że te sprawne i wycyzelowane wiersze rzadko, mówiąc kolokwialnie, "wypruwają flaki";. Acz to raczej zarzuty z gatunku bardzo nieobiektywnych ;)
Edytowane przez Kuba Sajkowski dnia 29.10.2009 19:58
Magda, no co Ty? Ja nie do Ciebie pisałem. Jeżeli tak odebrałaś, to przepraszam za nieporozumienie.
Wolałem o pyskówkach nie wspominać, bo po co? To stały element życia na PP, niestety.
Pozdrawiam)))
Christos, masz absolutną rację))) Zamiast dyskusji o książce, że się tak z dumą wyrażę, naszego kolegi, wyszło to, co zawsze. Szkoda.
Pozdrawiam.
Postów: 295 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 11.09.07
Dodane dnia 29.10.2009 14:49
Zgadzam się z Markiem (z malusieńkim ale poniżej).
Również gratuluję, przede wszystkim Rafałowi, autorowi.
W drugiej kolejności Dorocie, bo dała porządny punkt odniesienia, podstawę do rozmowy. Przecież recenzje na tym portalu służą też wymianie poglądów z argumentacją, byle nie pyskówek i wzajemnych obrzucań błotem, z czym z kolei zgodzę się z Magdą.
Marek - Rafałowi już gratulowałam i mogę Cię spokojnie zapewnić, ze się cieszę z wydania Jego arkusza :) tyle, że nie o tym tutaj pisałam, żal mi, że w pewnym momencie pod recenzją robi się bezsensowna pyskówka tylko tyle.
A może, wiem to marna propozycja, byśmy się ucieszyli, że jeden z użytkowników PP, wydał książkę? Ba wydał ją w renomowanym wydawnictwie. To , chyba, doskonały powód do radości?
Jak myślicie?
Ja pozwolę sobie Rafałowi pogratulować, bo to jest, według mnie, coś fantastycznego. Więc Rafał, przyjmij najserdeczniejsze gratulacje.
Przy okazji gratulacje dla Doroty Bachmann, za interesującą i obiektywną recenzję.
Postów: 295 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 11.09.07
Dodane dnia 29.10.2009 10:05
Ależ Magdo, gdzie tu widziałaś bezkrytyczną obronę? Chyba bardziej patetyczną krytykę bez argumentów (janhus) i prośby o te ostatnie?
Osobiście mam dwa problemy z wierszami Rafała. Pierwszy z nich podała już w recenzji Dorota i dotyczy wersyfikacji, czy raczej częstych przerzutni nieco na wyrost, na zasadzie trzeba, tak wypada, tak to odbieram. Przerzutnia powinna być perłą, odkrycie, który autor dokonał w formułowaniu znaczeń, a nie chwytem reklamowych współczesnej poezji. Natomiast według mnie Rafał nadużywa ten środek, często męcząc trochę, bo czasami każe wyszukiwać, tam gdzie, bywa, nie warto. Drugi z kolei to, w niektórych tylko przypadkach, mój problem z powiązaniem tytuł z treścią. Odnoszę wrażenie, że czasami skojarzenia są tak odległe, że tytuł swoje i przekaz swoje, tylko nie jestem pewien, czy to nie mój defekt.
Padły jednak "argumenty" typu tragedia, wymiociny, ciągnący się na kilometr (wiersz, który ma w sumie osiem pełnych wersów, oprócz trzech króciutkich), brak struktury (cokolwiek to jest), odtwórczość, bezbarwność, do których nie bardzo można się odnieść, bo w takiej właśnie postaci można rzucić komukolwiek, tylko i wyłącznie dlatego, że nie podoba nam się, albo dlatego, że podoba się komuś innemu. Mogę się jedynie zgodzić, że niektóre skojarzenia i obrazowanie wydały mi się również nieco naciągane, ale z kolei rzekome argumenty odtwórczości i braku oryginalności jakby się kłóciły z naciąganiem (i to na całej linii, jak to podaje janhus).
mała dygresja - gorzej robi Przymiarkom ta bezkrytyczna zacięta obrona, niż nawet najgłupsze ataki, ale o tym była już mowa na PP nie raz.
Na kolana poezja Rafała Gawina mnie nie rzuca, ale także mnie nie odrzuca. Rozumiem, że ktoś się może nią zachwycać, ale zalecam umiar (nieśmiertelny pokutujący przykład Roberta Miniaka)
Postów: 133 Miejscowość: Wiśniowa Góra Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 28.10.2009 21:57
Janhus. A zatem zmarnowałem pieniądze podatników, moje niedouczenie zostało obnażone. Dowcipnie Pan podsumował te wszystkie przeczytane książki (jak się okazuje - nadaremnie). Nie szkodzi. Bo rzeczywiście, nie w każdym miejscu nadążam za torem pańskiej wypowiedzi. Martwi mnie jednak to, że nie dostałem odpowiedzi na zadane pytania. Trochę szkoda, bo miałem nadzieję, iż mi Pan udowodni, że się mylę. A więc raz jeszcze, za Kubą, proszę o wskazanie miejsc (może z uzasadnieniem), w których przejawia się ów "brak warsztatu" i "brak struktury". Bo mimo wszystko jest to chyba ostatni zarzut, który bym wobec powyższej poezji wysunął.
P.S. Proszę mi zaufać, że wiem, o czym traktuje Antykwariat.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 28.10.2009 20:51
Panie Janhus, a gdzie konkrety w Pańskiej opinii? Ja wiem że Pan jest z pewnością głęboko oczytany i inteligentny, co mogłoby predestynować Pana do tego protekcjonalnego tonu, który Pan właśnie stosuje, ale czy mógłby Pan, mimo wszystko , nam, maluczkim, którzy nie dostrzegamy oczywistych wad i dramatycznych braków w warsztacie Rafała Gawina, wyłożyć kawa na ławę o co chodzi?
Zaznaczam że również nie czytałem całości, bo też w "nowościach" bywam zapóźniony, i też nie jaram się niemiłosiernie poezją Gawina, co najwyżej uważam ją za niezłą.
Panie Jerzy - i Szeremeta, i Sadulski są młodsi (o ile mi wiadomo) więc Rafał z tego "narybku" jest dokładnie pośrodku :)
Edytowane przez Kuba Sajkowski dnia 28.10.2009 21:41