Postów: 173 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 23.07.08
Dodane dnia 23.09.2009 13:39
Dla jednych to oszczędność słowa, dla mnie- mistrzostwo prostoty przekazu, a więc to co cechuje poetów z dorobkiem. Język jest tutaj kluczem i środkiem artystycznym przy zachowaniu cech poetyckiej narracji. "Niepiosenki", tom, który jest przełomem w twórczości poety,
stąd taka, a nie inna reakcja, tych którzy Grzebalskiego zapamiętali
jako bardziej efektownego, rozgadanego, na co zwraca uwagę autor tego szkicu. Z przyjemnością przyjałem lekturę tego tomu.
JBZ.
Autor
RE: Mariusz Grzebalski. Niepiosenki o dawnych ciałach.
Postów: 466 Miejscowość: Tykocin Data rejestracji: 22.12.07
Dodane dnia 22.06.2009 10:46
Kuba -
Miałem okazję czytać.
Być może wyraziłem się nieprecyzyjnie, miałem na myśli nie przeciętny portalowy tekst, ale te z wyższej portalowej półki (zwykły w znaczeniu internetowy). Rzeczywiście, może się podobać, że autor nie odcina kuponów od wcześniejszych dokonań. Mógłby jeszcze przez pewien (przynajmniej) czas korzystać ze sprawdzonych już przez siebie sposobów literackich, wypróbowanej, skądinad bardzo ciekawej dykcji - jeszcze nie znużył, wielu z prawdziwą przyjemnością poczytałoby "sprawdzonego" Grzebalskiego. W tym i ja.
Poeta zmienił jednak nieco obszar poszukiwań, próbuje eksplorować nowe poetka poetyckie. Chwała mu za to.
Jednakże w moim odczuciu "Niepiosenki" to jednak, nazwijmy to, książka "przejściowa". Autor jeszcze nie przetarł ścieżek, którymi być może w przyszłości będzie podążał. Jeszcze szuka. I czasami w tych poszukiwaniach, moim zdaniem, się gubi.
Nie chciałbym w tym miejscu dyskutować o wydźwięku i mojej recepcji (podkreslam: mojej) poszczególnych fraz czy fragmentów. W ten sposób, wyrywając z węższego lub szerszego kontekstu, można uzasadnić i niby wykazać właściwie wszystko. No, prawie wszystko. Weźmy dla przykladu fragment pierwszy z brzegu:
Teraz bezprzykładna noc
niekończącej się samotności
W moim odczuciu to jednak kiks. W dodatku kiks, przynajmniej kilkakrotnie, w różnych odmianach na kartach książki powtarzalny. Dlatego odnoszę wrażenie, że nowa poetyka Grzebalskiego (hm, być może to tylko tymczasowe opuszczenie ulubionych szlaków, to się jeszcze okaże) jest in statu nascendi, gdzie sprawność formalna przestaje być w centrum zainteresowania autora. Coraz większy nacisk kladziony jest na sprawność użytkową, która ostatecznie staje się chyba dominująca. Być może tom "Niepiosenki" jest ilustracją tego procesu.
Nie ukrywam, że w przyszłości oczekiwałbym jednak od Grzebalskiego wiecej, znacznie więcej.
Póki co ta poetyka, moim skromnym zdaniem, jeszcze się rodzi. Coś rokuje, coś zapowiada, ale - dla mnie jako czytelnikowi - zapreezentowana próbka nie daje jeszcze satysfakcji, jakiej bym oczekiwał po tekstach autora, którego wcześniejsze wiersze bardzo sobie cenię.
Edytowane przez Wojciech Roszkowski dnia 22.06.2009 13:05
Autor
RE: Mariusz Grzebalski. Niepiosenki o dawnych ciałach.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 22.06.2009 10:23
Wojtku - po pierwsze, Twoje zarzuty są dość ogólnikowe, w związku z czym mam nadzieję że czytałeś książkę, a nie tylko przykłady z mojej recenzji (nie pytam złośliwe, pytam dla uściślenia :) )
Po drugie, uproszczenie, w sumie logiczne, ale jednak uproszczenie ;) I szczerze mówiąc, wolałbym dyskutować na przykłady, a nie Twoje hipotezy, czy podjarała mnie magia nazwiska. Ze swojej strony starałem się być jak najbardziej "nie podjarany", oczywiście żadna recenzja nie jest stuprocentowo obiektywna, ale na tyle ile to możliwe, starałem się pisać przez pryzmat poprzednich dokonań, ale nie przez pryzmat "wielkości".
Po trzecie, ja nie napisałem, poza tym, że to książka wybitna, ba - początkowo się lekko rozczarowałem (początkowo), ale uważam, generalnie, że poszukiwanie jest fajne, więc podoba mi się, że książka jest inna od poprzednich. Ale że się różni od "przeciętnego portalowego mamrota" - tego, niestety, jestem pewien ;)
pozdrawiam :)
Dorota - dziękuję za poczytanie i miło mi że przypadło do gustu :)
Postów: 466 Miejscowość: Tykocin Data rejestracji: 22.12.07
Dodane dnia 22.06.2009 09:33
Okazuje się, że im marka wina bardziej znana i cena wyższa, tym smak trunku zdaje się konsumentowi wyborniejszy. Podobnie bywa z poezją. Zupełnie przeciętny produkt dość znanego (w półświatku poetyckim, nalezaloby dodać dla ścisłości) autora mami etykietą z napisem "Grzebalski". Gdyby jednak treść znalazła się w okładce z zupełnie inną sygnaturą, smak tych wierszy zapewne nie różniłby się specjalnie od, chociażby, zwykłego portalowego mamrota.
Ja nie dałem się nabrać.
Autor
RE: Mariusz Grzebalski. Niepiosenki o dawnych ciałach.
Postów: 258 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 12.10.08
Dodane dnia 22.06.2009 07:12
Jakubie, przeczytałam z przyjemnością. Dobrze napisane!
Pewnie, nie warto dywagować w kategorii "książka lepsza/gorsza". Jeśli czyjeś książki ciekawią i tak czeka się na kolejną. Na tę warto było imho.
W Niepiosenkach mam "swój" wiersz (tak, masz rację z brakiem fajerwerków). Są w nim niosące spokój, zawierające pewność istnienia sensu nie ponad i poza, ale w, słowa:
. . . znajdą się chłopcy,
którzy na łódkach marzą o czymś więcej,
niż dyskoteka i ciała dziewczyn.
Wiosłują, żeby o czymś powiedzieć,
potem milczą szczęśliwi na środku jeziora . . .
PS Tylko tytułu jeszcze polubiłam, wydały mi się te "Niepiosenki" pretensjonalne, pewnie przez Staszewskiego :)
Edytowane przez Dorota Bachmann dnia 22.06.2009 07:21
Autor
Mariusz Grzebalski. Niepiosenki o dawnych ciałach.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 21.06.2009 23:15
Moje dawne ciała -
pestki na zarośniętym brzegu.
To teraz trochę inaczej, bo o autorze z gatunku znacznie bardziej znanych. :) Zapraszam do lektury.
Przyznam szczerze, że Mariusz Grzebalski na Poznaniu Poetów zrobił na mnie raczej kiepskie wrażenie czytaniem wierszy z najnowszej książki. Jej prezentacja zdawała się mocno nienaturalna i wymęczona, przez co kompletnie nieprzekonująca. Tyle marudzenia związanego z książką, a raczej żalu, że nie została przedstawiona jak należy książka, która sama w sobie broni się bardzo dobrze. Cóż, miejmy nadzieję że na innych spotkaniach promocyjnych było lepiej.
Nie podejmę się rozważania, czy jest to książka lepsza/gorsza od poprzedniej, czy jest najlepsza, czy najgorsza w dorobku. Na pewno jest książką uważnie skomponowaną, dobrze złożoną, ale to nie jest zaskoczenie przy takim doświadczeniu, należałoby chwalić za to Grzebalskiego, jeśli byłby debiutantem, a przecież dawno nie jest. Ważne jest co innego - istotnie, Grzebalski stworzył całość inną od poprzednich, w związku z czym udało mu się mnie zaskoczyć. I to jest chyba najbardziej pozytywną wiadomością wynikającą z książki Grzebalskiego.
Z pewnością zaskakująca jest w książce Grzebalskiego oszczędność. Do tej pory Grzebalski był bardzo precyzyjny, ale jednak, na przykład w Słynnych i świetnych był dość rozgadany i znacznie bardziej efektowny. W Niepiosenkach spotykamy się z oszczędnością na dwóch płaszczyznach - w tym najbardziej dosłownym rozumieniu - oszczędności słów, bo mamy tu teksty znacznie krótsze, niektóre nie przekraczające dwóch - trzech wersów. Z innej strony, mamy oszczędność efektów i metafor. Niepiosenki są tomem surowszym niż zwykle, pewne rzeczy powiedziane są zdecydowanie bardziej wprost, a efekty na płaszczyźnie języka zastąpione są konkretnymi obrazami. Trudno znaleźć w Niepiosenkach tak efektowne frazy jak: Fikcja jak pijana studentka zrzuca stringi i naga biega wokół akademika/uśmiechając się do akwizytora reklam. W Niepiosenkach akwizytor reklam nie zostanie przedstawiony w efektownym porównaniu, będzie przeciętny i nudny, punkt ciężkości zostanie przeniesiony z hucznego sloganu na brzydki, odrapany bilbord.
Nie zniknie w tym wszystkim charakterystyczna obserwacyjność Grzebalskiego, wręcz przeciwnie - w pewnym sensie zostaje wyeksponowana, bo bardziej niż metafora interesuje poetę detal. Nie jest to obserwacja z daleka, jest to obserwacja w zbliżeniu, co najdobitniej pokazuje wiersz Legenda, gdzie autor, aby opowiedzieć historię, musi zanurzyć się w jeziorze jak spławik, być bliżej ciała topielca. Momentami zza suchych obserwacji przebija autentyczna czułość w stosunku do obiektu. W wierszu Chciałoby się powiedzieć wyraźnie przebija wycofanie się peela w stosunku do obserwowanych obiektów, sam peel nie ma do powiedzenia nic, mówiącymi elementami są: okoń, któremu zadaje się pytanie, oraz martwa mysz, nawet nie dziewczynka, a mysz, która odpowiada dziewczynce na pytanie
Tu, nad brzegiem,
który jest czymś więcej - czym, okoniu? -
niż brzeg jeziora, mam do powiedzenia mniej
niż liść, mniej niż martwa mysz polna,
którą podnosisz do oczu, ciekawska dziewczynko.
W ogóle, peel tomiku zdaje się być nieobecny, wycofany. W wierszu Piotruś Pan tytułowy bohater Jeszcze z nami jest, ale jako cień tylko. Trudno powiedzieć nawet, czy bardziej zakorzeniony jest Piotruś Pan we wcześniej czy w później, czy ucieka w to, co będzie, czy raczej ucieka w to, co było. Inne wiersze dawały by wskazówkę, że raczej w to, co było, bo w tym co było istniała jakaś nadzieja, jak w wierszu Jacyś ludzie:
Wczoraj para łabędzi,
chłopiec wspinał się na skałki, udawał lwa.
Żagle w moich myślach, słońce na twojej twarzy.
A jednak, nadzieja opierała się na zmienności słońca i wiatru, na czymś, na co peel zupełnie nie ma wpływu. Przystawanie peela do świata każdorazowo wydaje się iluzoryczne. Nie tylko chodzi tu o zależność peela od świata, ale i świata od peela. Niezależność r11; być może jest to termin nieco zbyt ogólny i nieco eufemistyczny dla bohatera wierszy Grzebalskiego. Sam Grzebalski niejednokrotnie dość jednoznacznie wskazuje na termin samotność.
A potem odzywa się ktoś dawno niewidziany,
z kim nie było kontaktu przez te wszystkie lata,
pisze, że wciąż jeszcze tak wiele was łączy,
chociaż łączy was tylko to,
że jesteście w podobnym wieku i lubicie biegać.
I co to właściwie miałoby znaczyć:
Najwyższa pora znów nauczyć się ze sobą rozmawiać?
Od kiedy najchętniej bezgłośnie rozmawiasz sam ze sobą,
rozmowy z innymi nie są ci już potrzebne.
W wierszu Teraz, natomiast, widać wyraźnie, jak pojęcia rsamotnościr1; zazębiają się z pojęciami rniezależnościr1;, rnieprzystawalnościr1;, byciem duchem, cieniem, czy nawet spławikiem w tym samym jeziorze r11; ale przecież w innym świecie niż ciało topielca.
Teraz bezprzykładna noc
niekończącej się samotności.
To dziwne, biorąc pod uwagę,
że żyje się wśród ludzi.
A może wcale nie.
Ludzie wchodzą do sauny i coś mówią.
Ich świat jest daleki i obcy -
tyle się da o tym powiedzieć.
W powyższym fragmencie zwraca również uwagę prostota i bezpośredniość języka i jak bardzo Grzebalski w swoim nowym tomie wierszy unika fajerwerków. Bo Grzebalski chce powiedzieć tylko tyle ile da się powiedzieć, bez silenia się na popisy i fajerwerki.
I dobrze, fajerwerki zostawmy debiutantom, którzy muszą jeszcze coś udowadniać. Grzebalski udowadniać nic nie musi, dlatego po prostu mówi. Dostajemy tom, oczywiście, dobrze złożony, ale ważne jest to, na co w wywiadzie o tej książce zwrócił uwagę sam Grzebalski- W moim odczuciu jest to książka odważna. Co prawda, na takie autorecenzje zawsze należy brać poprawkę, ale w tym wypadku jest to zdanie słuszne - odważna, bo nie boi się mówić wprost, oraz odważna - bo poeta nadal poszukuje i nie odcina kuponów od wcześniejszej twórczości.