poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMCzwartek, 21.11.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
playlista- niezapomn...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Co to jest poezja?
Proza poetycka
...PP
slam?
Poematy
"Na początku było sł...
Cytaty o literaturze
Ostatnio dodane Wiersze
Ona jest w górach
O kindersztubie*
Przedustawność
Ostatni seans przed ...
W godzinach dla seni...
Chciejstwo
ujrzane okiem nieuzb...
Samotność
Opowieść o dwóch mia...
Tylko słowo dwa
Dorota Bachmann


Dorota Bachmann - łodzianka, nauczyciel. Wydała Opatrunek z piasku (Kwadratura, Łódź 2009) i Szum (Miniatura, Kraków 2009). Jej wiersze drukowały "Pogranicza", "Portret", "Arterie", "RzeczPospolita Kulturalna", znalazły się też w antologii pokonkursowej Badanie dna, wydanej po ogłoszeniu wyników I Konkursu Poetyckiego im. Henryka Banasiewicza w Szczecinie (na tomik poetycki), którego jest laureatką (otrzymała II nagrodę).


Prakriti

Pasywnie świadomy mężczyzno, zawsze znasz cel
moich ruchów. Nim sięgnę po owoce, podajesz nożyk,
zjadamy razem.

Śpisz mocno. Sny tłumaczysz teorią przypływów
theta i delta, ale jedziesz ostrożniej, gdy mówię
o surowym mięsie.

Wodzisz za mną wzrokiem, gwardzisto. Zabawne -
w twojej kaburze gun, we mnie trzy guny. Jestem
nieświadomie aktywna.


Wilgoć

Wie pan, interesują mnie dłonie mężczyzn, powiedziałam,
gdy przeglądałeś moje rysunki. W ogóle dużo paplałam.
Miałeś nieprzeniknioną twarz.

Przy: lubię, gdy oni malują moje stopy, spojrzałeś.
I poczułeś pragnienie. Kostki lodu wrzucałeś do szklanek
smukłymi palcami - przeprosiłeś.

Gdy wychodziłam, szedłeś spłukałeś zapach moich perfum.
Odtąd każdej nocy nagi mężczyzna przesyła mi z wanny
wilgoć. Pilnuję, by wyciszać telefon.


Energumen

Czyn spełniony przez mężczyznę chcącego
rozkoszy (…) uchodzi za pełen radżasu

Bhagawadgita (XVIII, 24)

Nie zwijam włosów w ręcznik, wracam,
otwieram ci wilgocią pierwsze chwile.

Gdy wyschnie, zwinę noc jak matę, zrobię
miejsce na twój autystyczny rytuał, gwardzisto

z wielkiego miasta. Muszę się zbierać.
Zawsze uciekniemy langolierom.


Easy Clicker

Jestem z rodu zbieraczek, znoszę ci drobiazgi
na biurko. Bez opcji całodziennej drzemki z ręką
na łuku, obok psa,

masz teraz pakiet programów ochronnych. Odmowa
dostępu moim uniesionym brwiom, ale napięty kark
poddajesz dłoniom.

Uporządkujesz znalezisko: symbole, indeksy
i plewy. Wiem, bo nie sypiam z mężczyznami, którzy
nie są inteligentni
.


Kołysanka dla poety

Nie bój się, nie uciekaj przed snem,
sen to nic złego, nic takiego
(Myslowitz)

Dyktujesz mi wiersz. Wstrzymuję oddech,
są w nim znalezione pobocza, choć adres
ciągle jak u Lyncha. Świadome śnienie,
żadna insomnia.

Dopiero północ, kot wrócił z ogrodu wcześniej.
Leży na monitorze, zlizuje zapach rudej Bastet,
śledzi moje palce na klawiaturze. Dziwi się -
nieruchomieją.

Zaczyna działać kocimiętka. Wychodzisz z papierosem
na taras. Wywietrzmy pokój na noc, mówisz.
Do diabła. Pal przy mnie - w łóżku, lubię to.

Zaciągnij się dniem ostatni raz, potem
zgaś. Rytmicznie dotykaj ogniem,
aż zniknie. Dziś zaśniesz.


Kolacja

Zrobię dziś ucztę Babette. Wielkie żarcie.
Rozgniotę czosnek, wydłubię mokre pestki
z oliwek. Oblizując palce zwinę ci w lavash

martwą naturę, smaki w kilku kolorach. Inne
garścią wycisnę z owoców do szklanki.

Okruchy czekolady z deseru też przykleją się
do skóry. Do ramion będę smakowała ucztą.
A ty otworzysz wino i będziesz bardzo głodny.


Feng szui

Dojechałeś po tygodniu, poznałam już skraj lasu,
brzeg jeziora. Z nasłonecznionej estakady zszedłeś

w cień, pod drzewo. Zmoczyłam ci koszulę citymana.
Spod twojego ramienia widziałam ludzi w samochodach:

jakbym odbierała defiladę. Wziąłeś ode mnie
rozleniwienie. Latem wszyscy jesteśmy znad wody.


Dom schowanych kultur. Łódź.

Chcę zrozumieć. Zacierasz ślady na twarzy, golisz się
dwa razy dziennie, cieszysz z wczesnej siwizny,
wakacje w Oslo - tam nie ma bóżnic.

Szukałam długo w lamusach - perły. Jest jak z ałtaru
w Szui albo ta Matyldy z Essen. Schowałeś
postawioną dla ciebie w oknie menorę.

Żadne z nas nie trzyma się swoich adresów, w sobotę
grabisz liście, w niedzielę sprzątam strych.
Nad drzwiami jaśniejsza plama po krzyżu.


Nic śmiesznego

You can run on for a long time,
Run on for a long time,
Sooner or later God'll cut you down

(Johnny Cash)

Oboje grają ramoty. On bawi się małżeńskimi frazami
z Balzaka, ona jak Simone do Jean Paula mówi

kobietą nie urodziłam się, a stałam. Za mała scena
na Siakuntali. Gdy chce mówić na stronie, dotyka go

biodrem. Dekoracje nieciekawe - stół i łóżko. Łóżko
i stół, powiedziałaby dawniej. Na ulicy zawsze ma bukiet

żółtych kwiatów. I czyta też wszystkie nekrologi, nie chce
przegapić żadnego pogrzebu słynnego literata. Wieczorami

chodzi na mosty, wypatruje konduktu. Gdy zaczepi ją jakiś
odrażający facet, pyta Jestem już potrzebna? Pójdziemy

na bal? Słyszy O tak, właśnie na bal pójdziemy, ślicznotko.
Potem myśli tylko o tym, gdzie zostawiła żółte kwiaty.


Wciąż o Małgorzatach głoszą

Pudrując bliznę na szyi, snuje Hella
niekończące się rozważania, jakiej śmierci
jest boginią. Czeka, aż miną chłody, nadejdzie
nisan i mąż wyjedzie w interesach na północ.
Wtedy zacznie żyć. Sokiem z kasztanów ubarwi
włosy, przestanie dbać, który profil ma lepszy.
Fascynują ją inteligentni mężczyźni,

więc zostanie kochanką diablo przystojnego
tłumacza Garbertowych pism, szczęśliwa nawet
wtedy, gdy dowie się, że on w gruncie rzeczy
tylko zła pragnie, a rachunki prowadzi
na skradzionym abaku. Zachowa też uśmiech,
gdy dowie się, że dla lepszej oglądalności
wiecznej transmisji sponsor podobno żąda,

by inna kobieta u boku jej kochanka
prowadziła doroczny bal. Hella to zrozumie,
wszak jej nie da się całować w kolano.


dodane przez ds


Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
Jubileusz
XII OKP im. Michała ...
OKP Festiwalu Litera...
VII OK Poezji dla Dz...
OKP "Środek Wyrazu" ...
XVIII Konkurs Litera...
REFLEKSY XVII Ogólno...
XXXIX OKL im. Mieczy...
Wyniki XLIV OKP "O L...
Informacja o blokadz...
Użytkownicy
Gości Online: 13
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

71759394 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005