|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Michał Nowak |
|
|
Michał Nowak. Rocznik 1979. Pochodzi z Zielonki. Mieszka w Warszawie. Publikował m.in w "Tyglu Kultury", "Wakacie" i "Arteriach". Zdobywca I nagrody, co darzy wielkim sentymentem, powiatowego konkursu poetyckiego "My? Ludzie miasta sypialni?" (Wołomin 2002) - wiersze wyjęte z
kontekstu cmentarzy, próba literackiego fałszu oraz laureat wielu
ogólnopolskich konkursów poetyckich m.in. nominowany do nagrody głównej
w konkursie im. J. Bierezina na tomik poetycki Najbliższy nocny jest w
Kanie Galilejskiej (2005), I nagroda konkursu im. Rafała Wojaczka
(2007) - wiersze: czasem to proza otwiera wiersz, Polska
Rzeczpospolita Ludowa Fabularna, wiersz fabularny 2006'.
Wielokrotnie wyróżniany m.in. w konkursie im. W. Sułkowskiego.
Wyjęte z kontekstu cmentarzy
"Odwaga to chyba tylko sprawa zaufania. Świat (...) to gromada zwierząt wałęsających się po gównie. Człowieka łatwo jest określić, wymierzyć w dół bydlę w nieskończoność; wszystko zrobi, wszystkiemu uwierzy, wszystko splugawi."
Chyba miał pan rację, pan panie Marku
mówiąc że kiedy staniemy przed faktem dokonanym
no, chociażby wtedy kiedy ktoś kogoś
pierze po mordzie, takich przykładów są tuziny,
to nasze racje są odzewem na zaistniałą
rzeczywistość, albo inaczej mówiąc
wypadek
no tak, dobrze pan mówi, napijmy się wódki
ech! nie ma co o tym gadać
kiedy mamy już artykuły na odwagę
to jest za nieudzielenie pomocy potrzebującemu
pyta pan czy ja jestem odważny?
tego nie wiem panie Marku
no, to po następnej
myślę że będę kiedy uwierzę w boga na tyle
na ile pozwoli mi na to moja kultura osobista
kiedy uwierzę administracji na tyle
aby dali mi wreszcie spokój
i kiedy w końcu jej uwierzę, ech! na tyle
aby się z nią nie, nie żenić
ha! na pewno pan słyszał te żarty o małżonkach
napijmy się jeszcze, kochany panie Mareczku
i pan i ja nie mamy ze sobą nic wspólnego
pan przecież nie żyje
a ja czasami za długo
ale my, to jest ja i pan, kochany, panie Mareczku
my i oni, tym bardziej
PRÓBA LITERACKIEGO FAŁSZU
ciekaw jestem co dzieje się w moim ciele
o tu, dla ułatwienia wskażę ręką
kiedy płacz podchodzi
do gardła tasiemcem i szczotką, i kiedy
żyletka od gardła na cięcie trzęsących się rąk
i kiedy jesteś na wyciągnięcie ręki i ściągnięcie skóry
i kiedy rzucam cię na drewniane łóżko
i wiadomo co ci robię i co ty mi robisz
wolę myśleć że są tam wtedy oczy dziecka
nie podmienione zimą i latem stulecia
i oczy starych, stare i książkowe i bajeczne
i że maluję jak Rembrandt oczy
kredką i cieniem -------------------
tam są wróżki, co tam, całe miasta, wyspy wróżek
i archipelagów i dolin i wąwozów i Kaukazów
i pełnych wodopojów i spadów i Merlinów i Monroów
i całe Cameloty i Atlantydy wyraźne
i złote rybki i złote cipki na Araratach
(miesięcy siódmych i dni siedemnastych)
i Himalaje co gładzą grzechy świata
i baranki i owieczki boże na dołku i byczki Alhamiry
i ładne i namalowane i wyrocznie Asyżu i Delf
co znają liczbę ziaren piasku
i ogrom morza i rozumieją głuchych i słyszą
tych co nie mówią (w tym miejscu zazwyczaj
nie wiedząc czemu krztuszę się i duszę niemiłosiernie)
i szekspirowskie Elsynory i Jutlandie
i ziemie polskie i ich Wawele i Tadż Mahale i Yeti
i Loch Nessy i w najlepszym wydaniu
i Salomonie, prześcignąłem ciebie! i diabli wiedzą co
i to, to wręcz do udowodnienia
wzrost-wysoki
oczy-niebieskie
znaki szczególne-nie ma
Polska Rzeczpospolita Ludowa Fabularna
było to całkiem udane dzieciństwo jak udany
całkiem pejzaż
wodę ze studni się brało truskawki
jabłka i żółte śliwki zrywaliśmy z pola
a zielone winogrono kradło się u sąsiada
gołębiarza
w ciemno leciało się za psem wilkiem
a pies za kurami jego później związali
na łańcuchu bo zagryzł ich parę
nieraz dla zwykłego cyrku wrzucało się
garściami ślimaki do kurnika a
przy komórce
królice zagryzały swoje małe
bo z bratem wpychaliśmy łapy do klatek
w biały puch
to było całkiem udane dzieciństwo jak udane
całkiem jam session
na rybackim stoliku koło kupy złomu
dziadek Adamczyk z Boćkowskim i Staszkiewiczem
pili bimber za plecami kobiet uczyli mnie
pokera na pieniądze pozwalali wygrać
z Jr6; ale kiedy blefowałem bez umiaru
skubali mnie z Waryńskich i Sienkiewiczów
a widzisz gnojku twoja pewność marna marniuuuutka
mówili jednym głosem potem
schodziło słońce oni gawędzili o okrągłym stole
o babach i mundialach a ja szedłem spać
raz widziałem najedli się nutrii bo babka
ugotowała cały gar z udkami i kaszę
ty Alina jak coś upichcisz to palce diabeł
lizał mówił Boćkowski po czym dowiedział się
co zjadł wybiegł na dwór a gdy wymiotował
miał jeszcze kość w ręku
..............................................................
było to całkiem udane dzieciństwo jak udana
całkiem kampania
w czarnym piachu łatwo brudziły się paznokcie
a gdy znajdowało się cegiełkę z wygrawerowaną
literą przez popołudnie myśleliśmy że
to czubek starożytnego miasta zaginiona łódź
albo grób
a gdy któryś odkopał łuskę biegliśmy
do dziadka Rozenberga żeby pokazać
oddychaliśmy ciężko i głęboko a on
czochrał nasze głowy i tak poczochrane
było to całkiem udane dzieciństwo jak udane
całkiem powstanie
wybiło się parę szyb gdy puszczaliśmy bączki
z saletrą i cukrem przeszło się swoje gdy
kreśliliśmy kierunki w ulicach i uliczkach
były to wielkie piękne podróże kapsle kreda
i Giro di Italia albo Maracana na chodniku
i na podjeździe niestworzone i stworzone życie
czasem to proza otwiera wiersz
spotykam ją przy tych dwóch biednych misiach na Solidarności albo
pod plakatem auchan przy pięćset dwunastce w który gapię się
rano w dni robocze
nie widzieliśmy się z 10 lat a wydaje się że niedawno
jeszcze piliśmy wino w parku na dole a potem
gziliśmy się w trawie zamiast pójść na wykład
z romantyzmu
.......................................................
Ja przez ten czas mieszkałam na Marymoncie
byłam bardzo chora i sama z guzem w moim mózgu
jak raz pomiędzy mnie a świat wdarły się stal i szkło
naświetlanie pozbawiło mnie światła
chemia wysuszyła i obróciła w proszek chemię z moich
zapachów i słów choć rozpłakałam się
dopiero na widok włosów na podłodze
pamiętasz je miękkie czarne aż do pasa?
.............................................................
włażę po schodach na 4 piętro (pytam: jeszcze
masz tego starego kundla przybłędę?
a szkic węglem ze staruszkiem łupiącym orzechy
który tak lubiłaś?) niosę dwie butelki
białego wina i cokolwiek
żeby zagryźć przegryźć się
wiersz fabularny 2006’
je uma w doma? uma je ino nyno!
w tym czasie na Śląsku Darek
przed domem wsadzał w ziemię ziarna
trawy które ona przyjmowała
jak nieprzymierzając Kerouac'a
je uma w doma? uma je ino nyno!
w tym czasie Darek suszył liście na parapecie
a zimą palili to w komunie reagge
przywżyj buch w gowie i śpiewojmy
momy twarde łebi i twarde żicie ino
ta pikawa jakoś mieko mówił Darek
tyle że ciało puchnęło od dragów
i duszno było
w tym czasie w mazowieckiem
chłopcy wędrowali po placu na rozdrożu
jak nieprzymierzając Alighieri po miejscach
gdzie znane są ciągi liczb do bingo i lotto
- "a wy macie w ogóle jakieś pojęcie o miłości? wy znacie
w ogóle jakieś wyższe uczucia?"
a te dziewczęta ach te dziewczęta
(same ich obrazy prowadziły do niepoczytalności)
mówiły im że są z innej bajki
dziewczęta glorie poetyczne i nastoletnie
dla których kradli kwiaty holandii
i gałązki tui z donic na krakowskim
beczeli wy za ciulatymi baboma mówił
potem Darek gdy siadali w wysokiej
trawie nad rzeką Długą gdzie
rozprawiali o rzeczach robaczywych ludzkich
które prowadzą przysięgi do słów i interpunkcji
obejmij mi to w poezje ej te
panie ważny
Darek wyjechał ze Śląska i ich linie papilarne
energie elektryczne zbiegły się na stacji kolejowej
w tzw. polskim green village
razem dobrze poznali świat
wiat przystankowych o świcie
- "a wy w ogóle studiujecie? wiecie co chcecie w życiu robić?"
naumieli się panie ważny pięknie obrywać po gębach
i jeszcze piękniej spierdalali przed bandami
dresów i skinów którzy potem robili kariery w biznesach
i polityce
- "a moralność wy wiecie w ogóle co to jest moralność?"
oż to łochy bardaszane! mówił Darek
po czym dodawał łochy to takie robaki
a bardacha wiecie to kibel bez 2 zdań
pisali złe wiersze zarówno krwią jak i atramentem
można pisać złe wiersze
tak powiedział Różewicz i na to nie ma rady
panie ważny ej te
obejmij mi to w poezję
je uma w doma? uma je ino nyno!
w wysokiej trawie jakby z próżni nadawała
chrypka trzmiela i szum brudnej wody a strach
podobny temu gdy przyroda nie sprzyja ludziom
wypalał plamy pod skórą jak nieprzymierzając
gospodarz czarne znaki w trawie na wałach
- "to nie strach najwyżej dyskomfort podobny temu
gdy ludziom nie sprzyja pogoda"
w tym czasie Darek pokorniał pokorniał
gdy jego koledzy na Śląsku umierali
od twardych narkotyków
- "a czy myślicie że wtedy w wysokiej trawie
jakiś Bóg siadał z wami?"
Bóg szłepie tu z noma! mówił Darek
a ja opowiadałem o dziewczynie
która umiała zrobić językiem supełek
na ogonku od wiśni
dodane przez: ds.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 23
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|