|  | 
 Aleksandra Zbierska - wydała Wibrujące ucho (Biblioteka czasopisma "Red.", Brzeg 2009). Prozę publikowała na portalu www.instynkt.org, wiersze - w "Akancie", "Wakacie", "Fragile" i "Arteriach". Laureatka konkursów: im. Bolesława Leśmiana - Zamość 2007, Władysława Broniewskiego - Płock 2007, Ad Absurdum 2007, C.K. Norwida 2008. Związana z portalami www.nieszuflada.pl (ergo_id)  www.rynsztok.pl (humpty dumpty), www.poezja-polska.pl (ryba zakonnik) prowadzi stronę www.mizgamszu.blox.pl.  Mieszka w Poznaniu.
 
 
 Konkurs im. B. Leśmiana (III miejsce)
 
 definicja intuicyjna solipsyzmu
 
 istnieję tylko ja sam, a wszystko inne jest moim złudzeniem
 
 septyczne powietrze daje efekt tunelu
 nie ma wyjazdu, ale trzeba uważać
 to jeszcze nie grawitacja
 
 liczy gałęzie z góry na dół - wisząc
 na jednej z nich, jak dziki szczep
 obojętny na strach
 
 zbroi się po zęby
 
 
 Śnigrobek
 
 Czas się włóczył po drzewach. Noc przyszła - żałobna.
 Cienie wszystkich umarłych - ubożuchno szare -
 Pochowały Śmigrobka na wieczną niewiarę -
 We wszystkich grobach naraz i w każdym - z osobna
 
 Bolesław Leśmian
 
 a,
 póki co, nie opłakuje rodzących się dzieci,
 wiec liczymy straty: to co widać? Idą ludzie:
 
 taki marsz, pielgrzymka - kobiety, mężczyźni,
 feria kwiatów, wstążek - obok świeżej mogiły,
 
 napis mruga do mnie: umrzesz, umrzesz -
 umrę (?) - każda rzecz z osobna,
 
 ii,
 cudze przerażenie chodzi mi po plecach,
 czyjaś starość bezzębna, cudze niedołęstwo,
 
 nicość w gruncie rzeczy, i to już zostanie.
 Wypełzła spod ziemi żółta gąsienica - what?
 
 wypłaszczone usta krztuszą się od śmiechu:
 dzikie mięso - oto czym jesteście (ziew)!
 
 1'.
 Dziecko dziwnie stare, potrząsa badylem;
 tam na czarnej rolce mój czas się odkręca.
 
 Papieros i suchy poranek - cholera,
 na co mi taki wspólnik i konfident.
 
 
 Konkurs im. W. Broniewskiego (wyróżnienie)
 
 Genotyp
 
 Anieli i Kazimierzowi  Jareckim
 
 1. ucieczka:
 
 przystają wszyscy, gdy przystaje
 jeden. kryją się, jak owady pod każdym
 kamieniem - bardziej cienie niż ludzie.
 pod pękniętym niebem deszcz pogłębia
 ciszę. sąsiad święci nóż.
 
 2. pająki we włosach - retrospekcja
 
 dziecko napotkane w lesie
 nie było różowe - było zimne i cuchnęło
 zgorzelą. krew zamarzła, a przecież był sierpień?
 widzę teraz twarz dziadka,tak niepoodobną do siebie.
 ślady, które zostawił wloką się jak lejce - jak długo
 mam podróżować, by je zgubić? Tymczasem
 zieleń znów planuje swoje liście, listki, listeczki
 
 
 Konkurs im. C.K. Norwida - wyróżnienie
 
 trach. ciach po psach
 
 ale tak w kilku słowach? strzeliłam
 mu w twarz tych kilka słów po mamie
 patrzył na urnę i milczał.
 
 (wyyyjdź!!! z zamkniętymi oczami
 przelatuje otwór się przewęża
 mówi że jestem potworem)
 
 zaczynam mu współczuć tym bardziej
 że jestem zwyczajnie
 po ludzku idę ~ na przykład
 
 do wanny ~ gdzieś za drzwiami
 wyje & wyje bezpański (przylepiam się
 na przykład żeby nie obmywać ciała) pies
 
 i jestem nim nie myślę
 
 
 Wakat 2008 - publikacja
 
 owiec Qm
 
 siedzieliśmy trochę uprawiając clubbing
 w gejowskim Deseniu, hydroseksualni, ba!
 indywidualni: ja, uskrzydlona Bu, michu -
 pedał na speedzie & aktoreczka incognito
 wyjęta spod prawa penisów. i twarze były
 ok., aż zakręciły pornola: tańczą buty, pantofle,
 kozaki. aktoreczka z blantem kręci pirueta -
 śmiertelnie poważnie, per se, albo ma papcie
 do spalenia - ale tak, bez mocy. zdeformowane
 czółenko biegnie w stronę światła
 zamykających się drzwi,
 i z powrotem  - zaledwie kilka razy i poszło
 w rozsypkę. twarze jeszcze są, choć próbują
 zamazać się wzajemnie. /ktoś do mnie gada
 cały czas i nie chce się odwalić. - fuck off! /
 
 - jestem owiec Qm w twoim uchu.
 - co to jest ucho?
 - powiem ci w tajemnicy, co to jest ucho: ucho,
 to są drzwi, co się do środka otwierają - te do pokoju
 zawsze do środka.
 - a Qm?
 - misiu futerko ma na zewnątrz, więc to są usta.
 - & owiec?
 - "ja", bez żadnego ze zmysłów.
 i bez przesłania
 
 
 Hello, hello Helenko, jako ci się pasie
 
 - Jakby to poszło pod twoim nazwiskiem, to by była masakra
 - Cóż Czarku, rozwiń tę myśl
 
 bo mi się przyśniło, że to będzie taka pieśń miłosna
 czytana od tyłu, więc dobrze by było, gdyby padał
 deszcz i drgała jakaś struna - tęsknoty na przykład
 a okno niedomknięte tłukło się o ścianę, i żeby było
 smutno. podpiszę bez sankcji, bo rzeczywiście pada
 i jest zupełnie zimno, drętwieje mi ręka - podobno
 to od serca - zawzięte, jak Żyd w tańcu, nic więcej
 nie może, więc znów mnie niesie - owa pieśń? czym
 jest w istocie? stanem hiperłącza, milczącą zmową
 śmiertelnych przeciwko śmiertelności, bo jeśli jest
 corpus delicti, to musi gdzieś być motyw. otóż to:
 nie potrafię dłużej się bronić, bo mi się przyśniło
 że to będzie  taka pieśń miłosna, czytana od tyłu
 więc: tęsknię, tęsknię, i wtedy, kiedy rąbię drewno
 do kominka, i podczas każdej prostej przyjemności
 i nawet wtedy, kiedy już nie pada. wszystkie okna
 są dawno zamknięte - na szczęście, wcale nie jest
 smutno, więc sza! i ani słowa w nastepnej linijce
 
 
 blef
 
 agentka skali jest teraz zajęta /nazwijmy ją
 ślepym losem, bo muszą być jakieś pryncypia/ -
 robi właśnie behawioralną sesję twardym facetom,
 którzy boją się posądzenia o pedalstwo, więc
 wybijają to sobie z głowy tępą łyżwą - jak tom hanks
 w kastełeju i molestują swoje zegarki, by zmniejszyć
 dystans: od płynącego tu do wpływającego teraz, a potem
 odprawiają  piętaszka daleko, daleko za drzwi - spójrz,
 ile kryje się za nimi próżnego, jak się unoszą próbując
 opiewać czołgi. markując wysokie "c"
 
 
 Akant 2004
 
 szkło powiększające czyli pomarszczona od wilgoci przestrzeń
 
 I. przystanek pierwszy - ulica Abla
 
 powiedziała: "jestem żoną Kaina"
 i usiadła obok. barman ustawił kieliszki.
 dzielił czas; przypalał papierosy i gasił pragnienie.
 Tańczyła, a księżyc rzygał przez okno.
 
 II. następny przystanek - noc
 
 wódka, jak rozpalona dłoń trzyma cię za gardło.
 czujesz się tak wszechobecny, że boli cię każdy ptak
 porażony słońcem. już raz wyjąłeś rękę
 z zakrwawionej szyby - to nic - powiedziała.
 wiedziałeś, ze wzięła ci kasę
 
 III. niebo, jak różowy pośladek
 
 kolejna niezapokojona głodem noc, jak rozgnieciona
 ćma, spłynęła w dół zegarowej tarczy.
 
 IV. deszcz
 
 ulica w deszczu ma podwójne dno i i zobaczyłeś
 płot, na skraju rzeczy
 
 
 dodane przez: ds.
 
 
 |  |