|
Rafał Gawin – ur. 1984 r. w Łodzi. Poeta, okazjonalnie krytyk, współzałożyciel "mŁodzi Literackiej", korektor i redaktor Kwartalnika Artystyczno-Literackiego "Arterie". Wydał arkusz Przymiarki (Biuro Literackie, Wrocław 2009) i dwujęzyczną książkę poetycką WYCIECZKI OSOBISTE / CODE OF CHANGE (OFF_Press, Londyn 2011). Publikował m. in. w "Gazecie Wyborczej", "Odrze", "Kresach", "Opcjach", "Tyglu Kultury", "Red.zie", "Frazie", "Arteriach", "Portrecie", "Wyspie", "Wakacie", "Cegle", na internetowych stronach Biura Literackiego oraz w antologiach Na grani (SPP, POS, Łódź 2008), Połów. Poetyckie debiuty 2010 (Biuro Literackie, Wrocław 2010) i Anthologia#2 (Off_Press, Londyn 2011). Nagradzany i wyróżniany w konkursach, m. in. im. J. Bierezina i T. Sułkowskiego. Mieszka w Łodzi.
WIERNOŚĆ W STEREO. CLUBBING
Pod ścianie, w foliowym worku
martwy pisuar. Strumień świadomości, czy może
odpływamy, nikt nie woła, stacja pierwsza: hydraulik,
jest we Francji. Wróć do mnie, ale to tylko
głośnik, salonowy zaganiacz. Nie masz klucza,
Duchamp wszystko rozmontował i zaciera ręce,
odkrywa ślady. Zapieczętowane, jak przesyłka
do ciepłych krajów? poczta pantoflowa
z grubej rury? Wdech i wydech, wytrzymałeś w środku,
teraz pora to zgłosić, stacja druga: system upadł,
wracają kolejki. Papier służy do spisywania, feministki
utrwalają stereotyp, mają aparaty, aparat jak żywy
rozprzestrzenia się po mieście, w drodze pod ścianę,
to-nie sta-cja trze-cia! Kręcimy się w kółko, owinięci
w unijną flagę, zgodnie z zasadą sprzątniemy
wszystko?
W SEKSIE SZUKASZ FORMY CZY TREŚCI?
dla P.O.
Jest słono i gorzko, wszystko się klei
jak wlepki podświadomości, tu byłem,
moim klubem jest 4x jeszcze jedna
bramka. Dociera się od środka, zmiękcza
sedno. Ostatni gwizdek, więc tramwaje
nie mogą odpędzić się od rąk, nie ma przystanków,
to nie droga krzyżowa, nikt ci nie włoży palca
w ranę.
I zaczyna się dramat, kto pokryje
resztę? Nie ma drobnych, same grube
ryby, w końcu to post-
modernizm – technologie i światopoglądy niewymagające
myślenia? A czy nie zaspokaja cię sama
droga, od stadionu pod dom,
ten, w którym mieszkasz, masz upodobanie w obnażonych
schodach, lochach, gdzie nieraz traciłeś równowagę?
Wstań i zaobserwuj, kiedy pęka przestrzeń
z krzyżem w miejscu kosza na śmieci, trzepakiem na brudy,
na którym wisisz, wołany przez matkę. Miłość
to dyscyplina dla mistrzów świata, nie to co pchnięcie kuli
na orbicie (gol z wolnego), radość między punktami. Jest słodko,
wszystko rozmywa się, skrapla na szybach, tarczach,
zamienia w wino, ukryte pod szalikiem w spranych kolorach.
WĘZŁY CHŁONNE. HISTORIA CHOROBY
Konkrety, zdania złożone i wyłożone. I gdzieś pod spodem
slalom, a za nim klatka. Wróć, kratka – myśli
i zakończenia nerwowe poza wybiegami, urwaniem
głowy. Na przykład
w Turkmenistanie życie toczy się na pełnym gazie,
ludzie nie wyłączają kuchenek, szkoda zapałek.
A koledzy pedałują do Tybetu, dobrze mieć cel,
najlepiej gdzieś wysoko.
To tylko gra i masz kody
co najwyżej genetyczne, karty – choroby. I zazdrościsz
Czarnogórcom wzrostu, Murzynom długości.
Chińczykom planszy, z której nie zejdą, dopóki nie połamią zasad.
Sobie tych wszystkich kobiet, z którymi
zawsze śpisz przed snem.
Prawdziwe historie i wieczne spadanie. Drogi,
jednostajny ciąg – przestrzeń zwęża się, blokuje w obrazach.
Wychodzisz na wierzch, widzisz.
Wróć, wisisz
dodane przez: ds.
|
|