|
Głęboki cień trwa
nie tylko we mnie
Jan Belcik
Krośnieński poeta Jan Belcik (ur. 1960), autor pięciu tomów poetyckich, które ogłasza nieśpiesznie w odstępach pięcio-, sześcioletnich, dał się dotychczas poznać nie tylko jako wrażliwy piewca przyrody i pejzażu Beskidu Niskiego, ale również jako autor dokonujący w swoich wierszach pogłębionej refleksji nad czasem i fenomenem przemijania. Można powiedzieć, że tropienie przejawów nietrwałości, kruchości, znikliwości ludzi, stworzeń, zdarzeń stanowi jedną z kluczowych obsesji tego poety. I właśnie z owego dotkliwego poczucia tracenia i utraty wypływa, jak sądzę, główny imperatyw poezji Belcika; zapisać, zanotować, a więc utrwalić i ocalić jedyny w swoim rodzaju profil pojedynczego losu, ale też kształt i barwę świata w jego wydarzaniu się, zmianie, przepływie. Stąd kontemplacja, a nie rejestracja, podróż w głąb, a nie jedynie opisywanie przejawów, wreszcie, empatia w relacjach ze światem, a nie dystans i chłód nieufnego obserwatora. Wyżej wymienione cechy wierszy autora Incognito odnajdujemy również w jego najnowszym tomie Drugi brzeg.
Tytuł książki niedwuznacznie wskazuje na tonację elegijną i eschatologiczną, wszak metafora drugiego brzegu, odsyłając do postaci mitologicznego przewoźnika umarłych, konotuje bogate pole znaczeń związanych z relacją pomiędzy życiem a śmiercią, byciem a nicością, trwałością a skończonością,… Nie trzeba dodawać, że uruchamia również marzenia, wyobrażenia, spekulacje dotyczące tego, co dzieje się z nami po śmierci. Każdego z nas, zdaje się podkreślać poeta, czeka jakiś „drugi brzeg”, dlatego egzystencja jest również, a może przede wszystkim – tu ukłon w stronę stoicyzmu i eschatologii chrześcijańskiej – przygotowywaniem siebie do tej najważniejszej podróży.
Trzeba też od razu podkreślić, że Drugi brzeg przekonuje nie tylko siłą i wyrazistością poszczególnych wierszy, ale również przemyślaną i konsekwentną konstrukcją całego tomu. Układa się on w kompozycję trójdzielną, a zarazem klamrową.
Książkę otwiera i zamyka motyw wigilii, która w polskiej, w tym również wiejskiej, tradycji zajmuje miejsce szczególne. To nie tylko oczekiwanie na przyjście Zbawiciela, ale również wspominanie tych, których już wśród nas nie ma fizycznie, co wcale nie oznacza, iż przestali istnieć. I nie chodzi tylko o istnienie w naszej pamięci, ale realne istnienie w innej czasoprzestrzeni. Belcik na pewno w takie istnienie wierzy i daje temu przekonujący oraz świetny artystycznie wyraz.
Z kolei trójdzielność daje o sobie znać w waloryzowaniu przestrzeni. Mamy więc przestrzeń domu (rodzice, rodzeństwo, koledzy), małej ojczyzny (Dukla, Solina, Krosno), świata (Drohobycz, Neapol, Praga). Każdą z nich bohater wierszy Belcika po swojemu przemierza, od każdej czegoś istotnego się uczy, dla każdej szuka adekwatnych nastrojów, obrazów, słów. Warto się im dokładniej przyjrzeć.
W postawie Belcikowego bohatera nieustannie wyczuwamy napięcie pomiędzy „pokorą” a „hardością”, afirmacją a buntem, rezygnacją a niezgodą. Podmiot jednego z wierszy wprost deklaruje: „popełniłem samobójstwo / godząc się / z życiem”. Oczywiście, idzie tu o taką zgodę na świat, w której, z rozmaitych względów, tolerujemy czy akceptujemy jego bylejakość. Czyniąc tak, zdradzamy samych siebie, bowiem odwracamy się od wartości, które są drogowskazami godnego życia. Traktuje o tym świetny wiersz „Zawsze jest”, w którym czytamy:
Wszystko jest mgłą
i mgła jest wszystkim
bo na początku była mgła
i mgłą stanie się reszta
(…)
A to co jest poza mgłą
- jest mgłą
Bezwyjściowość naszej sytuacji, zdaje się podkreślać poeta, polega na tym, że nie sposób wydostać się z mgły, która u Belcika oznacza niejasność, nieokreśloność, względność naszych oglądów i sądów, ale również wątpliwą podstawę bytu, zamazane arche. Czy mamy jakiś oręż wobec mgły? Może właśnie świadomość tego, czym ona jest i jak jest! Owa świadomość pozwala nam nie tylko przeprowadzać „krytykę mgły”, ale również nie godzić się na relatywizm poznawczy i etyczny, do którego mgła zdaje się zapraszać.
Podróże do Drohobycza, Neapolu, Pragi uzmysławiają bohaterowi wierszy Belcika dwie sprawy. Po pierwsze, sytuacja ludzi w dowolnym miejscu globu jest podobna. Każdy człowiek niepokoi się o najbliższych, pragnie coś w życiu osiągnąć, nie godzi się na świat, w którym podmiotowe istnienie i jego problemy nikogo nie obchodzą. Ale Belcik podróżuje również po to, aby świeżym okiem oglądać własną okolicę, aby z perspektywy Drohobycza, Neapolu, Pragi pytać o siebie i swoje miejsce w rzeczywistości.
Po wtóre, podróż jako osobiste przepracowanie kultury, szukanie własnych, indywidualnych wejść w kulturę. Bohater czyta Drohobycz, Neapol, Pragę sobą! Koduje po swojemu miejsca, które, po wielokroć przed nim, były naznaczane indywidualną wrażliwością, umysłowością, językiem. Po co to czyni? Może po to, aby raz jeszcze poświadczyć, że powtórzenie ma sens! Więcej, konstytuuje sens, bowiem, jeżeli nie powtarzam, to, w pewnym sensie, godzę się również na własną chwilowość, momentalność, nieistotność.
Kolejne tomy, które ogłasza krośnieński poeta, potwierdzają jeszcze jedno. Otóż dla autora Drugiego brzegu wiersz jest nade wszystko ważną i poważną rozmową z drugim człowiekiem. Świadczą o tym nie tylko dedykacje, ale dialogiczność wpisana w strukturę wierszy Belcika. Bohater tych wierszy chce przeżywać życie z innymi i dawać tym przeżyciom wyraz. Pragnie prowadzić swoje rozmowy zarówno z tymi, którzy są na tym, jak i na tamtym brzegu, bowiem „wszyscy umarli są z nami / jeżeli nawet są przeciwko nam”.
Jan Belcik, Drugi brzeg, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2012, ss. 48.
Recenzja ukazała się w „Toposie” nr 4/2013.
|
|