|
Patrzyłeś, a oto odłączył się kamień, mimo że nie dotknęła go ręka ludzka, i ugodził posąg w jego stopy z żelaza i gliny, i połamał je. Wtedy natychmiast uległy skruszeniu żelazo i glina, miedź, srebro i złoto – i stały się jak plewy na klepisku w lecie; uniósł je wiatr, tak że nawet ślad nie pozostał po nich…
Dn 2, 34-35
1. To słowa pochodzące z Księgi Daniela, w której Daniel tłumacząc sen króla Nabuchodonozora, mówi o następujących po sobie czterech królestwach, po których ustanowione zostanie wieczne i niezniszczalne piąte królestwo, kamień odrywający się od skały, niszczący wszystkie mocarstwa ziemskie i zajmujący ich miejsce. Piąte królestwo Romana Honeta (będące przecież piątą książką poetycką autora alicji) to również obraz upadku i katastrofy, tu również, jak w biblijnej księdze, kruszeje posąg z żelaza, gliny, brązu, srebra i złota, wszak już w pierwszym wierszu czytamy, że „nie ma już prążka srebra”. Jednak to, co rodzi się na zgliszczach poprzednich czterech królestw, nie jest ani lepsze, ani tym bardziej niezniszczalne, trawione jest przecież tą samą chorobą, „tym wszystkim wciąż rządzi grzyb i robak”.
2. Piąte królestwo Honeta to przestrzeń katastrofy przeczuwanej i zarazem spełniającej się na oczach bohatera. Nie po raz pierwszy Honet wplata w swoje apokaliptyczne wizje motyw hitlerowskich Niemiec i Holocaustu. Jest to tylko jedna z masek kataklizmu, który dojrzewa jak larwa pasożyta gdzieś płytko pod skórą, by wydostać się i rozmnożyć. Rzeczywistość nieustannie rozpada się, „ciemność żłobi skazy” w czasie i pamięci, pozostaje tylko samotność wśród mgieł i pustyń. Gdzieś słychać, jak „wiatr potrąca wisielca”, utopijnego marzyciela próbującego zawisnąć gdzieś pomiędzy niebem i ziemią, by nie podlegać żadnej rzeczywistości.
3. W tytule wiersza „człowiek, który wędrował przez węża” można usłyszeć echo innej wizji, tej, w której Morrison śpiewał: „Ujeźdź węża. Ujedź węża”. W obu wizjach chodzi przecież zgoła o to samo – to już koniec, to już koniec... Pozostaje przyglądać się upadkowi i zagładzie, fotografować upadek i zagładę, zapisywać katastroficzny dziennik, bo bohatera Piątego królestwa „ogarnia zmierzch”, bo nawet wściekłość na taki stan rzeczy nic nie da, nie może przecież wystarczyć i dlatego zamienia się w żal po minionym.
4. Nie wystarczają ani „eksperci wschodu od zupy i buddy”, ani „znawcy zachodu” i ich „prochy małpy w urnie”, ani „dyżurni szamani od niedorzeczności” i „nieprzytomni mężczyźni smakujący wiersz w światowym dupsku biblioteki”. Nikt nie pamięta, czy Chrystus „niósł krzyż, czy toczył kulę”, a jeśli robił to drugie, to czy nie podzielił losu Syzyfa. Nikt nie usunie „smrodu dworcowych toalet” i innych podobnych przyczółków, w których lęgnie się ciemność. Ręce są już zmęczone uporczywym „podtrzymywaniem kręgów na wodzie”, teraz unoszą się w geście kapitulacji.
5. Punkt zwrotny w każdym curriculum vitae – zdaje się mówić bohater Piątego królestwa – następuje, gdy tylko po raz pierwszy uświadamiamy sobie, że ta historia posiada koniec. Życia zaczyna gwałtownie ubywać, gdy tylko „po raz pierwszy znajdziemy ścierwo”, to z nim do samego końca będziemy się porównywać. To samo ścierwo będzie już zawsze „siadało naprzeciw i sikało” w samym środku naszych snów.
6. Doskonałość poddanych Piątego królestwa polega na tym, że tak łatwo znikają, pozwalają się zutylizować i tym samym nie pozwalają się powtórnie odnaleźć. Znika Ladziński – „syn słońca w butelce”, osierocając szklanki i hantle, znika „przywieziony do domu starców” mężczyzna z książką Verne’a w dłoniach, znika również „miłość – ptak już nigdy”. Bo „maestria anatomii” to „cisza po niej”.
7. W tej wątłej i kruchej przestrzeni istnieje się tylko względnie, tak jak istnieje ogród Ochmańskiego. Zupełnie jak u skrajnego sensualisty Berkeleya, u Honeta istnieje tylko to, czego doświadczamy, a raczej to, o czym jeszcze pamiętamy. Pełni jesteśmy tego, co martwe, co gotowe z nas wypaść, gdy tylko pochylimy się, zapatrzeni gdzieś na „cień w jeziorze”.
8. Tymczasem nie wystarcza również pamięć, „ta noc mknąca po niebie […] zużywająca paliwo i spermę”. To niedoskonałe naczynie przechowuje to, „co było między nami”, to, co teraz odchodzi, zabierając i ciebie, i mnie jednocześnie. Pamięć to urna, w której zostaje spopielony ból – jedyna „pamiątka stamtąd”. Pozostałe „pamiątki i twarze są niewierne”, lgną do straty, do zapomnienia. Tylko proch jest wierny, tylko proch zostaje, tylko proch „tak w nas pracuje, tak boli”…
9. Na Piąte królestwo Romana Honeta nie można pozostać obojętnym. Tych wierszy nie czyta się tak po prostu, są jak dożylna kroplówka, w której autor pomieścił powalającą (być może prawnie zakazaną) mieszankę.
Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko! Odwiedź i ty Piąte królestwo, które wcale nie leży za siódmą górą i siódmą rzeką, jest tuż, tuż, zupełnie blisko, być może już teraz w nim mieszkasz, chociaż jeszcze o tym nie wiesz.
Roman Honet, Piąte królestwo, Biuro Literackie, Wrocław 2011.
|
|