|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Grzegorz Kociuba - Zapisać „Zajścia” |
|
|
którędy wyjść ze słowa?
Miron Białoszewski
Zależności pomiędzy życiem a twórczością bywają złożone, a nierzadko bardzo zawikłane. Nie ulega jednak kwestii, że dla poety, pisarza, artysty rodzaj i jakość podmiotowych doświadczeń w istotny sposób decyduje o tematyce oraz stylistyce dzieła.
Dla wielu twórców XX wieku doświadczenia indywidualne nie tylko wpisywały się w szerszy historyczny kontekst, ale wręcz były przez historię determinowane i profilowane. Druga wojna, fabryki śmierci, Holocaust, totalitaryzmy, a nade wszystko to, co one ujawniały, czyli bezradność kultury wobec zbrodniczych ideologii i służących im technologii, wytworzyły nową sytuację, wobec której stawał twórca, intelektualista, humanista. Ta nowa sytuacja streszczała się w takich choćby pytaniach: Jak możliwa jest poezja po Oświęcimiu? Jak możliwa jest filozofia po Holocauście? Te pytania sugerowały, że nie da się pisać, nie da się myśleć, posługując się wyobrażeniami, kategoriami, językami, jakie obowiązywały wcześniej. Po prostu po czasach ludobójstwa nie można operować tradycyjnymi obrazami: piękna, dobra, prawdy, nie można udawać, że po potopie wszystko wraca do normy i znowu można… żyć po bożemu. „Taniec poezji – pisał Tadeusz Różewicz – zakończył swój żywot w okresie drugiej wojny światowej w obozach koncentracyjnych.” Tenże poeta dodawał: „Odwracałem się z lekceważeniem od źródeł estetycznych. Źródłem twórczości – myślałem – może być tylko etyka. Ale i jedno, i drugie źródło wyschło: >>umył w nich ręce morderca<<”. Takie rozpoznania stawiały twórcę w sytuacji karkołomnej, bowiem sugerowały, że jego działalność nie tyle wpisuje się w ciągłość i całość kultury, co raczej stanowi izolowaną, mało znaczącą ekspresję „człowieka absurdalnego”.
Tego rodzaju przeżyć, przeczuć, przemyśleń nie mógł nie mieć Miron Białoszewski, rocznik 1922. On również, po swojemu, musiał pytać, jak, po tym wszystkim, co przeżył, uprawiać swoje mironopisanie, jak zapisywać dziejące się życie, aby nie tylko być wiernym sobie, ale też przemianom świadomości i języka, w jakich uczestniczył. Można chyba powiedzieć, że poezja, proza, teatr Białoszewskiego to nieustanne odpowiadanie twórczością na powyższe pytania.
W Obrotach rzeczy, debiucie książkowym Białoszewskiego, mamy już na dobra sprawę to wszystko, co decyduje o swoistości i rozpoznawalności tego poety. Cóż to takiego? Choćby stawianie na to, co peryferyjne, prowincjonalne, ponadto, osobliwa – jak to określił Julian Przyboś – „czułość dla rzeczy”, a jeszcze niezwykła wrażliwość na język w jego stawaniu się, dzianiu, niegotowości, nieporadności, ale też autentyczna fascynacja codzienną zwykłością życia, którą Białoszewski z lubością zapisuje, wciąż jej ciekawy, ciągle jej niesyty.
Ale w Obrotach rzeczy są też ślady tego, co zostanie wzmocnione w kolejnych tomach: niechęć wobec kultury jako celebry, salonu, snobizmu, nieufność wobec stylu jako języka zdefiniowanego, uznanego, poważnego, odrzucenie takiego pojmowania literatury, które liczy na spełnienie, sukces, sławę. Zauważył to od razu najważniejszy bodaj promotor tej poezji, Artur Sandauer. Analizując ewolucję poetyki Białoszewskiego, pisał:
Mylne wzruszenia należy zatem traktować nie tyle jako czyn artystyczny, co – moralny. Jest to niebywała w swym zuchwalstwie manifestacja
świata podkultury, (…) autor zanurzył się w tunel grafomanii po to, by dokopać się wylotu, i jakoby traktował słowo z możliwie największym
niedbalstwem po to, by dotrzeć do nowych w nim wartości.
Artur Sandauer, Pisma zebrane, t. 1, Czytelnik, Warszawa 1985, s. 382-383.
A przecież jeszcze w Obrotach rzeczy był Białoszewski po stronie… uwznioślenia tego, co powszednie, codzienne. Interesują go co prawda rupieci; rzeczy zdegradowane, kalekie, ale to właśnie one bywają źródłem poznawczej i estetycznej rewelacji. Połamane krzesło to „ świecznik”, to „mina byka”, łyżka durszlakowa jest „niebem i kalejdoskopem”, „stara podłoga” to „leżąca strona boga naszego powszedniego”. Rzecz jednak w tym, że w następnych książkach Białoszewski konsekwentnie rezygnuje ze środków bogatych na rzecz środków ubogich. Ten „arcypoeta” (określenie Edwarda Balcerzana) podaje rękę Tadeuszowi Różewiczowi, najważniejszemu bodaj XX-wiecznemu polskiemu „antypoecie”. Białoszewski zaczyna radykalne oczyszczanie wiersza z… literackości. Na dobrą sprawę rezygnuje z terminu „wiersze” na rzecz np. terminu „zanoty”. W tomie Było i było znajdujemy taki zanot/ taką zanotę:
dawno, dawno, na Spokojnej
zapchało się w ubikacji,
zawołali rzeczoznawcę, zbadał,
orzekł:
- za dużo papieru!
- za mało wody!
- za dużo papieru!
- za mało wody!
- a co robić?
- mniej papieru! więcej wody!
- mniej papieru! więcej wody!
„Opowieść Lu. He.”
Jak coś takiego mogło znaleźć się w tomiku! Przecież to… g r a f o m a n i a ! Owszem, ale tylko wówczas, gdy przyłożymy do tego zapisu tradycyjne kryteria literackości. Ale czy wolno nam to czynić, skoro poeta właśnie te kryteria (również tym wierszem) kwestionuje?
Napisano wiele o tym, że twórczość Białoszewskiego, owo, jedyne w swoim rodzaju, mironopisanie to posunięta do granic „wierność sobie jednemu” oraz uważność wobec dziejącej się, wydarzającej codzienności. Ta uważność wobec pulsującej rzeczywistości polega u Białoszewskiego na tym, by, jak powiada Anna Sobolewska, (…) zdjąć ze świata sieć schematów, aby zachłysnąć się czystym widzeniem. Pod wpływem tego spojrzenia rzeczy odzyskają swoją pierwotna istotę, >>takość<<. (…) Białoszewski zawsze rozróżnia to, co człowiek widzi schematycznie – wiedząc, jak to powinno wyglądać – i to, co widzi naprawdę, bez uprzedzeń. Poeta proponuje patrzenie pozbawione czynnika interpretacji”. [Anna Sobolewska, Maksymalnie udana egzystencja, IBL, Warszawa 1997, s. 74-75].
A co, w przypadku pisarza, stanowi ów czynnik interpretacji? Otóż tym czymś jest styl pojmowany jako język o stabilnych, schematycznych, zdefiniowanych parametrach. Tak pojmowany styl, tak pojmowane pojmowanie stylu, Białoszewski odrzuca w imię języka „bezstylowego”, języka, który wydarza się momentalnie, dzieje spontanicznie, namnaża i replikuje bez planu i zamysłu, znika równie nagle jak nagle się pojawił. To jest właśnie język, w którym dzieje się świat. To jest język „żywego życia„. Zbliżyć się do niego, pochwycić go zapisem, zarejestrować tak, jak się wydarza i strukturuje to… uzyskać nieuprzedzony ogląd rzeczy, otrzeć się o nagie-bycie-bycia.
Tak, Miron Białoszewski jest arcypoetą nie tylko w tym sensie, że interesuje go maksymalizm artykulacyjny (pragnie zapisać wszystko), lecz również dlatego, iż nieustanne „wychodzi ze słowa”, tj. kwestionuje styl jako język określony, zdefiniowany, zamknięty. Ten poeta, który nie ma w sobie nic z męczennika stylu, wytwarza jeden z najbardziej rozpoznawalnych języków w poezji polskiej XX wieku. Czyni to jakby mimochodem, przy okazji, na boku, zajmując się, w pierwszym rzędzie, czymś innym; b y c i e m s o b i e.
Ale autor Szumów, zlepów, ciągów, strzegąc osobności widzenia, pielęgnując mironowe patrzenie na świat, potrafi wejść w skórę innych ludzi; w ich sposób odczuwania, myślenia, mówienia. „Nikt nie był do niego podobny, a on był podobny do wszystkich”. To określenie Konstantego Jeleńskiego świetnie oddaje tajemnicę osobowości Mirona; człowieka zwykłego i bliskiego, a zarazem nieuchwytnego i odmiennego.
I jeszcze jedno. Luz, bezpretensjonalność, dystans w traktowaniu siebie jako poety. Białoszewski doskonale wyczuwał, że po bankructwie politycznych, estetycznych, moralnych koncepcji i utopii, jednym z ostatnich przyczółków wiarygodności literatury jest głos prywatnego, pojedynczego człowieka, który mówi przede wszystkim w swoim imieniu. Temu głosowi, tej postawie jest Białoszewski wierny do końca. Tym głosem, tą postawą Miron po prostu był.
Maj 2010
Tekst wygłoszony na XV Przemyskiej Wiośnie Poetyckiej 2010 |
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 11.08.2010 23:14
Lu(wig Herli) nie żyje od dziesiecoioleci. I rzeczywiście się zapchało. Autor tego szkicu nie ma pojecia o Mironie ani jego klimatach.Milczenie uzerów mnie nie dziwi. |
dnia 11.08.2010 23:14
Herling-naturalnie |
dnia 12.08.2010 13:22
Przyznam, że zdumiała mnie niedorzeczność powyższego komentarza. Wynika z niego, że aby sensownie interpretować poezję Białoszewskiego trzeba wiedzieć od kiedy nie żyje Ludwig Herling. Oczywiście, autor komentarza nigdy zapewne nie słyszał o tym, że wiersz nie jest nigdy prostą kalką rzeczywistości, nawet gdy odwołuje sie do realnych zdarzeń. Gdyby kabekadze zadał sobie trud przeczytania powyższego tekstu ze zrozumieniem i zgodnie z jego intencją doszedłby moze do wniosku, że idzie w nim o co innego. ale po co zawracać sobie głowę interpretowaniem poezji Białoszewskiego na różne sposoby, skoro ma się wersję jedynie słuszną... klimatyczną. |
dnia 23.08.2010 13:31
Artykuł ten przybliża nam sylwetkę pisarza .
Czytając go , dowiadujemy się ciekawych rzeczy o nim samym.
Jedni lubią czytać jego poezję , a inni nie ; rzecz gustu a o gustach się nie dyskutuje ...
Ja czytam wiersze Mirona Białoszewskiego , jeśli mam ochotę -oczywiście . Poeta
często mówi w swoim imieniu ;
a to nie jest takie łatwe jak się zwykle wydaje . Tego można się od niego uczyć i przenieść na dzisiejsze czasy .
Zamiast mówić np. że ktoś tam jest taki i taki ..., możemy przecież powiedzieć
o sobie , że przykładowo denerwuje nas lub dziwi to , czy tamto w odniesieniu do danej sytuacji i wtedy nasz wizerunek będzie lepiej postrzegany .
U Mirona Białoszewskiego warte przemyśleń jest zdanie z Autoportretu odczuwalnego " Ze wszystkich znajomych twarzy
najmniej pamiętam własną "
albo to zapytanie - " którędy wyjść ze słowa?'
Z autoportretu radosnego Mirona - podoba mi się sentencja " Cieszę się , że myślę "
lub'' Świadomość jest tańcem radości "
Pozdrawiam |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 29
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|