poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMCzwartek, 21.11.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
playlista- niezapomn...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Co to jest poezja?
Proza poetycka
...PP
slam?
Poematy
"Na początku było sł...
Cytaty o literaturze
Ostatnio dodane Wiersze
Ona jest w górach
O kindersztubie*
Przedustawność
Ostatni seans przed ...
W godzinach dla seni...
Chciejstwo
ujrzane okiem nieuzb...
Samotność
Opowieść o dwóch mia...
Tylko słowo dwa
Jarosław Moser



Jarosław Moser – ur. 1963. Wiersze publikował w „Odrze”, „Akcencie”, „Portrecie”, „Kresach” i „PKPzinie”. Laureat kilku konkursów poetyckich, m.in. im. C.K. Norwida (2010, II nagroda), im. Z. Morawskiego (2009, I nagorda) oraz konkursu za 100 $ (2008, I nagroda) konkursu. Na Poezji Polskiej jako mars.



POLE CUDÓW


zaczęło się od historii z ręcznikiem.
połowa lipca, balkon z widokiem na miasto.
analizowaliśmy metaforę mostu
u katarzyny sieneńskiej. miałaś wtedy
dni płodne, płytę z symfonią mahlera
i tę pierwotną, nieokrzesaną, niepojętą,
wściekłą miłość -- z ograniczoną wolnością wyboru.
jak czerwone światło skaczące po dłoniach.

złota rybko, proszę o dostęp do maszyny czasu.
przewiniemy taśmę do tamtego punktu.
podasz mi ręcznik, ale ja nie wytrę ci pleców.
czerwone światło pobiegnie na ulicę,
między cudze oczy, potem pójdzie po moście
trzymając się zimnej, żelaznej poręczy.
skończą się dni płodne i symfonia mahlera.

ty powiesz jak zwykle, że gdy mu śmierć błysnęła
przed oczyma, zdjęła pajaca drżączka tak silna,
że w tym dygotaniu trzeszczały mu spoidła
drewnianych nóg i dźwięczały cztery cekiny
ukryte pod językiem.


ja udam, że śpię.



JASKÓŁKI I BOCIANY


te głośne westchnienia, jakby coś ją bardzo bolało,
zrozumiałem znacznie później. tamtego lata żar
uciekł z pieca i unosił się nad polami zawiązując
bochny na wąsatych źdźbłach. po wsi krążyły
pogłoski o wojnie, a ja miałem sen o czyszczeniu
desek. pamiętam wyraźnie siebie. pamiętam smak

zsiadłego mleka na gorących kartoflach, przebudzenie
w środku dnia i głośne westchnienia w głębi
stodoły. o zmroku pachniało motylami, jaskółki
i bociany zamieniały się w dom stryja. pewnego dnia
stara gospodyni przemówiła i poznałem legendę
gromnicy. tyle było jaszczurek na rozgrzanych

kamieniach, a stawy kumkały smutno jak wdowy
po dniu, albo jak kochanki słońca porzucone pod lasem
bez żadnych wyjaśnień. koła wozu obracały się
za człapiącymi kopytami starej klaczy, a ja wierzyłem,
że dobro zawsze zwycięża, a świat jest wielkim ulem,
który ze wszystkich stron gęsto ocieka słodyczą.



IGOR


z daleka wygląda jak wielka wąsata kobieta w łapciach.
przechodzi zawsze w milczeniu, ciągnąc za sobą falę
dziwnego nic. koledzy pytają: Igor, ile ty masz dzieci?
a on się śmieje. kiedyś jego rodzice strasznie się kłócili.
rósł wolno i cicho – mama go poprosiła, więc został lekarzem.
ale umierała z bólem zęba; zaskoczony drżał na brzegu łóżka.

wybacz, ale muszę to powiedzieć: w wigilię matka zawsze
objadała się bez umiaru i trzeba było wzywać pogotowie.
dzieciak płakał ze wstydu. ojciec palił papierosa.
z drugiej strony głupio tak umierać z bólem zęba.
a z ojcem było tak, że już mieli go wypisać ze szpitala,
ale on był zmęczony – położył się i umarł.

Igor ma starszych braci. rosną na nich długie gęste
brody. jednemu amputowali nogę – ma teraz dobrą niemiecką
protezę. od kiedy Igor zauważył, że na końcu zawsze jest
śmierć, bardzo się uspokoił. czasem siedzi i patrzy
przez szybę; rodzice kłócą się w nim jak dawniej.
ale przecież kiedyś wszystko się zmieni, stare rzeczy

przeminą, sąsiedzi zapomną, zawsze zapominają,
bo ileż tych obrzydliwie realnych historii może pomieścić
pamięć sąsiadów? spadnie śnieg, nastanie cisza. echo
zapyta: Igor, ile ty masz dzieci? policzy w myślach
i wyjdzie mu mniej. bo wszystko jest tylko echem.



WIZJA LOKALNA


on podobno jeszcze wydzwaniał, szalał z zazdrości, potem zaczął pić.
ale ona zmieniła numery i zamki, kupiła dwa wielkie psy do pilnowania
obejścia, a jego listy paliła nie otwierając kopert. wojna w Hiszpanii
wybuchła latem. pojechał na front; zabił wielu umundurowanych
mężczyzn, za co inni umundurowani mężczyźni dali mu medal.
był ranny; potem utykał na lewą nogę rozchodząc się popołudniami
po kościach miasta jak stary, urojony ból. ona miała wtedy młodego
kochanka, fordansera o południowej urodzie i niezmordowanych
biodrach, który pewnego lipcowego wieczora utonął w jeziorze

niedaleko Paryża. to ją załamało. pozamykała okna, drzwi, albumy,
korytarze światła i strumienie obcych słów. zaczęła palić opium.
pozostawione sobie psy z głodu i rozpaczy o zmierzchu rzuciły się na nią.
do szpitala trafiła w stanie krytycznym. on tymczasem pił. zamieszkał
z młodą prostytutką, której uczuć i myśli nie pojmował. w owym czasie
zaczął malować obrazy, lecz były zbyt mroczne, aby ktokolwiek ich pragnął.
pewnego dnia w paryskiej mansardzie odnalazł go list napisany jej ręką,
że umiera w szpitalu przy Rue Fessart i że kiedy się rozstawali, była
w ciąży. podała mu adres siostry, u której mieszkał chłopiec. on poszedł tam;

niosąc ze sobą zapach papieru i nagle odzyskany kolor jej kokardy.
przybrana matka nie chciała oddać dziecka. musiał je porwać i uciec z kraju.
chłopiec był niewidomy. przez Niemcy na fałszywych papierach dotarli
do Polski. zatrzymali się w pewnej skromnej mieścinie i wynajęli pokój
nad zakładem fryzjerskim. wkrótce wybuchła kolejna wojna. po klęsce
kampanii sąsiad zgłosił na posterunku, że dwaj żydzi – ojciec i syn –
ukrywają się w pokoju na piętrze. gdy weszli tam żandarmi, syn spał,
a ojciec mył nogi w miednicy. parę dni później byli w Buchenwaldzie.
tam ślad się urywa. jakiś czas po wojnie obok zakładu fryzjerskiego
wmurowano pamiątkową tablicę. w święta państwowe dzieci
z okolicznych szkół przynoszą tu kwiaty i przez minutę stoją w ciszy.



TIMOTHY L. DEMENTUJE


to nie ja wzburzyłem wasz ocean garścią
meksykańskich grzybów. to przypadkowa zbieżność
imion. mój ojciec dorastał w czasach wielkiego
kryzysu, widział bankrutów skaczących z okien
stylowych kancelarii, mijał czarnoskórych
bezrobotnych, którzy tańczyli z głodu na ulicach.

wszyscy umrzemy. wcześniej czy później. na przykład
mój ojciec wymyślił trik ze strzykawką. odlatywał,
a ja trzymałem go za nogi. aż kiedyś mi się wyrwał.
waliłem pięściami w zamknięte drzwi, płakałem.
więc to ironia losu, że mylą mnie z tamtym.

kiedy byłem młody, wertowałem księgi chińskich
mędrców. wreszcie zrozumiałem, że życie nie ma
głębszego sensu i zawsze kończy się śmiercią
albo ciężkim kalectwem. pamiętam, jak mój ojciec
oddalał się w nieznanym kierunku pohukując
jak sowa, która wszystko wie; a przecież
nie wiedział nawet, że nie jest moim ojcem.



Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
Jubileusz
XII OKP im. Michała ...
OKP Festiwalu Litera...
VII OK Poezji dla Dz...
OKP "Środek Wyrazu" ...
XVIII Konkurs Litera...
REFLEKSY XVII Ogólno...
XXXIX OKL im. Mieczy...
Wyniki XLIV OKP "O L...
Informacja o blokadz...
Użytkownicy
Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

71759169 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005