|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
POEZJA I EMPATIA |
|
|
Józef Baran
(Wystąpienie wygłoszone przez Józefa Barana po portugalsku w sierpniu 2009 na Uniwersytetach w Brasilii, Kurytybie i Santo Angelo (Brazylia), a następnie skierowane do druku w antologii, która zostanie wydana z okazji Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu 2009)
POEZJA I EMPATIA
O empatii, bez której nie ma dobrej poezji – rozumianej jako zdolność wczuwania się w innych i empatii, jako darze dzielenia się uczuciami z innymi… można w nieskończoność…
W moim odczuciu brak empatii w ujęciu pierwszym (wczuwania się w innych) to problem zahaczający w swoich najdalszych konsekwencjach nawet o…wojnę.
Przecież to właśnie empatia jest przeciwieństwem znieczulicy i zobojętnienia na los drugiego, realizowaniem jednego z najtrudniejszych przykazań ewangelii: kochaj bliźniego swego jak siebie samego…
Tymczasem wojna wywraca do góry nogami porządek świata, odziera ludzi z empatii, z wrażliwości na los innych ludzi. Ślepa żołnierska dyscyplina tłumi skutecznie empatię, zamieniając wrogów w tarcze strzelnicze, do których można strzelać jak do kaczek.
Ale odarcie z empatii to nie tylko sprawa wojny lecz i wychowania w pokoju.
W czasach pokoju też obserwujemy znieczulicę, zobojętnienie, skłonność do przedmiotowego traktowania jednego człowieka przez drugiego.
Bo choć nie ulega wątpliwości, że nędza wypacza charaktery i prowadzi do okrucieństwo, to wiadomo, że dobrobyt i komfort również zamykają w ciasnej skorupie egoizmu.
Jedną z misji poezji i sztuki jest więc - i tu przechodzę do istoty wystąpienia – przywracanie i budzenie w odbiorcy dobrych uczuć empatii, rozbijanie ciasnej skorupy egoizmu. Wiersz, obraz, powieść są czymś w rodzaju peryskopu, dającego wgląd nie tylko w duszę autora, co jest zrozumiałe, ale też w światy wewnętrzne ludzi obok nas. Możemy do nich dotrzeć za pośrednictwem wyobraźni i wrażliwości: tych najczulszych instrumentów artystycznego poznania.
Dzięki sztuce, literaturze, poezji, ktoś o b c y - staje się bliski, znany, współczujemy mu, widzimy jak na dłoni jego duszę, jego cierpienie, jego wzloty i upadki, identyfikujemy się z nim i nie czujemy się już tak samotni w tłumie.
Nie dajmy się oszukać pozorom, dziś zapotrzebowanie na empatię jest nie mniejsze, a może większe niż kiedyś, choć dzięki udogodnieniom i wynalazkom cywilizacji coraz łatwiej i szybciej może się ze sobą komunikować.
Nie oznacza to jednak, że staliśmy się sobie przez to automatycznie bliżsi i że nie zdarza się, iż obdarzamy większym uczuciem m a s z y n y niż ludzi.
W dodatku, w dzisiejszych marketingowych czasach, chętniej mówimy o sobie (czyli uprawiamy autoreklamę), niż słuchamy…Wielu jest mówiących, mało słuchających…Niekiedy mam wrażenie, że mówimy głośno, jeden przez drugiego, jakbyśmy pragnęli PRZEKRZYCZEĆ WŁASNĄ SAMOTNOŚC…
Dlatego tak cenię w poezji – otwarcie się na drugiego człowieka, zdolność do zapuszczenia sondy, rentgenowskiego promienia w jego nieznaną duszę.
….Czyli - nie tylko „ja’, „mojość”, jaizm”, jako horyzont poety współczesnego, narcystyczne opiewanie własnego pępka, lecz także – „ty”, „on”, „oni”, „my”, „wy” - na tle Świata i Kosmosu…
Wzlot wolnego, nieskrępowanego ducha, jako tryumf indywidualizmu wyzwolonego z przesądów i stereotypów – daje imponujące efekty w nauce, w sztuce, w gospodarce.
Nie można się jednak zamykać oczu na to, że niekiedy ów wzlot sprowadza się do wybujałego narcyzmu (myślę tu o indywidualizmie bez odpowiedzialności, bez oglądania się na bliźniego, podobnie jak istnieje wolność bez odpowiedzialności).
Empatia w poezji pomagałaby więc znaleźć w wieży Babel Ludzkości XXI w. – to, co wspólne, co łączy, wpisując się w odwieczne dążenie do zbudowania solidarności międzyludzkiej bez względu na granice, języki, religie i kultury, zmniejszenie agresji, uczynienie świata przynajmniej w minimalnym wymiarze szlachetniejszym i bardziej przyjaznym.
Staram się idealistycznie uwierzyć – o czym pisałem w wierszu w „Błysku zapałki” - że:
Może w tej chwili
Gdy pocieram zapałką
O ciemność pokoju
Równocześnie
W paru domach głowach czy rozmowach
Krzywym płomykiem się zapalam
Może zrozumiał mnie właśnie
Mój nieprzejednany wróg
A przyjaciel znalazł we mnie winę
Może w tym okamgnieniu
Przez otwarte okno
Z płatkiem jabłoni
Wpadłem do pierwszej dziewczyny
Lub z oczu matki wypadłem
I od początku
Gościńcem się toczę
A może
Nikt na całej planecie
O mnie w tej sekundzie nie pomyślał
I dlatego poczułem się taki samotny
Jakby nagle potknął się o pustą ciemność
*
Że poezja może niewiele? Proszę mi pozwolić odpowiedzieć na ten zarzut wierszem The Butterfly Effect:
THE BUTTERFLY EFFECT
wzruszasz ramionami mówiąc
że poezja dziś
to zaledwie
trzepot skrzydeł motyla
odpowiadam słowami
autora teorii chaosu Edwarda Lorenza
że trzepot skrzydeł
motyla w Brazylii
spotęgowany reakcją łańcuchową
może wywołać tornado
w Teksasie
a każda wielka podroż
zaczyna się od
małego kroku
PISAĆ O SOBIE PRZEZ SWIAT…
Zdaję sobie sprawę, że mój głos za empatią może też budzić uzasadniony sprzeciw, bo przecież poezja romantyczna była wykwitem indywidualizmu, podobnie jak liryka Rimbauda i symbolistów…
Tak. Indywidualizm był i jest motorem twórczości, podobnie jak poczucie odrębności, bunt jednostki przeciw masie, niepowtarzalność wizji, oryginalność wyrazu – to wszystko składa się na urodę przyrodzonego talentu poety….
Czy można się z tym nie zgadzać?
Chciałbym jednak i tu wtrącić swoje malutkie "ale"…
Wiadomo, że poeta pisząc o innych, pisze zawsze o sobie, portretując innych, wyciska na ich rysach własne indywidualne piętno; w takim ujęciu dar empatii to nic innego tylko dobra wola naginania własnej wyobraźni i własnej wrażliwości do cudzych wrażliwości i cudzych wyobraźni…
PISAĆ O SOBIE PRZEZ PRYZMAT ŚWIATA I O ŚWIECIE PRZEZ PRYZMAT SIEBIE – pod tym poetyckim credo podpisuję się jako poeta obiema rękami…
Wydaje mi się, że bazując na najlepszym laboratorium, jakim jest własna dusza, własne wnętrze, nie powinienem zapominać o wkomponowaniu w owo „podwodne” laboratorium - okien na świata zewnętrzny; podglądów, wykuszy, peryskopów, telefonów, połączeń z innymi światami wewnętrznymi. W przeciwnym razie zamuruję się na amen, zamknę - wieży z kości słoniowej, umrę za życia.
Idea empatii miała dla mnie zawsze bliska… Może dlatego, że pochodzę z Polski, kraju, który stworzył Solidarność, a może dlatego, że urodziłem się w małej wiosce – Borzęcin? i dlatego los pokrzywdzonych, odrzuconych, biednych nie był mi nigdy jako poecie obojętny, ba, był bliższy od losu ludzi z pierwszych stron gazet?
Teraz chciałbym powiedzieć parę zdań o empatii, jako o zdolności do dzielenia się z odbiorcą swoimi uczuciami, refleksjami…
Czy pisząc nie pragniemy wyłuskać z chwili teraźniejszej tego co wieczne i nieprzemijalne tak, żeby wiersz pozostał bliski komuś żyjącemu teraz i 50 czy powiedzmy nawet 100 lat później? W innych realiach narodowych, społecznych, pod inną szerokością geograficzną…Ubranemu w inną skórę, u przywiązanemu do innych niż my gadżetów i wynalazków techniki, ale też… nie pozbawionemu wiecznej duszy, która podobno – jak zapewniają wszystkie religie świata i większość artystów - jest wyróżnikiem ludzkiego istnienia?
Ale czy można w dzisiejszym świecie tak pośpiesznie zmieniającym się i podobnym do jaszczurki, która co rok zrzuca skórę; w świecie, w którym dokonało się w ostatnim półwieczu tak mnóstwo przeobrażeń – wyłuskać z chwili bieżącej, chwilę wieczną?…Na to pytanie odpowiem paradoksalnym pytaniem : a czy człowiek w swej zmiennej natury nie pozostał jednak w swoim „rdzeniu” niezmienny?
W swoim lęku przed śmiercią? W swojej tęsknocie do miłości? W poszukiwaniu Logosu, Piękna, Szczęścia, w zwątpieniu i chorobie, w cierpieniu i zachwycie?
Na pytanie więc czy możliwy jest dziś ideał poezji ponadczasowej, pokonującej granice czasowe i przestrzenne odpowiem:… A dlaczego by nie próbować porywać się z motyką na słońce tak jak czynili to - toutes proportions gardee - wielcy: Safona, Szekspir, Cervantes, Byron, Van Gogh, Rilke czy znakomici polscy poeci: Norwid i Leśmian… że wymienię pierwsze z brzegu Wielkie Duchy Ludzkości, płacące za to niekiedy wielkie koszty.
Niech więc i nam busola empatii i busola ponadczasowości wyznacza kierunek poszukiwaniom twórczym i prowadzi w burzliwiej poetyckiej podróży z biegunów naszych samotności do środka świata czyli do serc i umysłów innych ludzi.
Oczywiście taka podróż to nigdy nie kończąca się odyseja. To samoobronny gest serca nie zgadzającego się na uprzedmiotowienie siebie - w oczach „innych-obcych” oraz uprzedmiotowienie „obcych-bliźniego” - w naszych oczach.
GDZIEŚ NA BIEGUNACH GDZIES W SRODKU SWIATA
Wczoraj mali skuleni
Z zamarzniętą różą
Staliśmy na przeciwnych polarnych biegunach
Dziś z głowami pod niebo
W samym środku świata
Ponad głowami słońca krążą
Bo środek świata
Wszędzie
Gdzie schodzą się serca:
Zakochani podają sobie różę
Przyjaciele rozstawiają stół
Tu trwa rozmowa
Najważniejsza pod słońcem
Cygan daje się powiesić za muzykę i śmiech
Co parę godzin gubimy go z oczu
Przyciąga nas odpycha
Jesteśmy tuż tuż
To niedaleko stąd
To tak daleko
W oczy dmie wiatr
Przeciwne fale znoszą nasze serca
I ta wyprawa z biegunów naszych samotności
Okazuje się najdłuższą Odyseją
TANECZNA KOEGZYSTENCJA
Tu dodam, że ostatni zbiór moich polskich wierszy nazywa się „Rondo” i składa się m.in. z rozmów „na skrzyżowaniu ludzkich losów”. Oddaje w nich głos prostytutce, zakonnicy, duszy, kaznodziei, wiejskiej prababci, wnuczce, bufetowej…ale także… bałwanowi, ptaszkowi, drzewu, chmurze, bo jak napisałem w swoim „Dekalogu Poetyckim”: „Rasowy poeta wczuwa się nie tylko w cudze światy ludzkie, lecz użycza też głosu drzewu, kamieniowi, chmurze, wodzie, zwierzętom. Widzi siebie i człowieka w ogóle na tle wielkiej natury, wielkiego kosmosu., przyrody, pogody, przestrzeni”.
Antropocentryzm („Człowiek jest miara wszystkiego”) to przecież też rodzaj pychy i egoizmu, zawężających poznanie i przesłaniających prawdziwy obraz świata.
…W tym momencie chciałbym przejść do jeszcze innego rozumienia przeze mnie empatii…
Współodczuwanie z bliźnim, z naturą, z przyrodą, z bratem mniejszym-zwierzęciem, ptakiem, z Planetą, to jakby próba znalezienia tanecznej koegzystencji ZE WSZYSTKIM, próba odszukania harmonijnej więzi, którą utraciliśmy, odcinając pępowinę łączącą nas z Matką-Naturą i decydując się na wyodrębnienie „ja” ze wspólnoty pierwotnej.
Poszukiwanie empatycznej harmonii z bliźnim i Kosmosem to trud Syzyfa, ale któryż artysta nie pragnął jej w sobie odnaleźć, żeby na chwilę przynajmniej zagłuszyć niepokój i ból istnienia – siostry nierozłączki naszego bytowania na tej Ziemi? Żeby na chwile przynajmniej się poczuć się Cząstką Wszystkiego, „tworzyć układ zamknięty ze Słońcem”, „czuć się podłączonym do obłoków, pogody, Wielkiego Kosmosu.
Przecież dzielimy się tym samym powietrzem, tą samą wodą, słońcem, Niebem, ziemią, krajobrazami. Pisałem o tym m.in. w wierszu : „Taniec z Ziemia”. Powstał w rok po mojej chemioterapii, wygranej walce z rakiem i był podziękowaniem za to, że dalej żyję i hymnem na cześć istnienia , mimo że składa się ono nie tylko z radosnych, ale częściej – z czego człowiek zdaje sobie sprawę w wieku dojrzałym - z dramatycznych momentów:
TANIEC Z ZIEMIĄ
Nie zaglądać w zęby
Darowanym dniom
Dać się porwać ziemi
W wirujący krąg
Znaleźć do obrotów
Najzwinniejszy rym
(Gdy cię ziemia wodzi
Wódź ziemię i ty)
Słonce deszcz wiatr gwiazdy
W oczach niech się mienią
Gdy na przekór smutkom
Pójdziesz w tany z Ziemią
Zgrabnie czy niezgrabnie
Na płacz czy na śmiech
Wpląsać się muzykę
Międzygwiezdnych sfer
A niebytu wszak wszyscy
Do tańca wyrwani
Kropla z oceanem
I mgła z mgławicami
Bo żyć to wirować
Z nią aż do u p a d ku
Aż ci ktoś
Odbije
Ziemię na ostatku
*
"słychać tylko tupot butów
Słychać tylko tupot serc
Kto przetrzyma kto ustanie
Trwa nasz dziwny z ziemia taniec"
Józef Baran |
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 20.11.2009 22:20
Przy okazji lektury tego tekstu, odżyły we mnie pewne fakty z przeszłości. Przede wszystkim Pański debiut: "Nasze najszczersze rozmowy z 1976 r. za który otrzymał Pan nagrodę im Andrzeja Bursy, oraz drugi tom: "Dopóki jeszcze: i tu nagroda im. S. Piętaka. Bardzo prestiżowe było to nagrody, odbiły się szerokim echem w kraju, Wcześniej tylko M. Stanclik zebrał podobne laury.
Korzystając z okazji, pragnę Pana pozdrowić, życzyć dużo zdrowia i kolejnych, równie dobrych książek jak choćby: "W błysku zapałki"
Jestem w posiadaniu egzemplarza tej książki z 1979 r. Wydanej przez LSW w nakładzie 3300 egz. Dzisiaj po wielu latach, za sprawą powyższego eseju, wracam do niej.
Jerzy Beniamin Zimny |
dnia 13.01.2010 10:58
To ważny, mądry tekst.
Dziękuję Panie Józefie.a |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 19
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|