nie jestem tu za karę,
ale sam na pewno
tego nie chciałem:
od tygodnia mam
coraz bardziej zesztywniały
język i ciało śmierdzące
morowym mundurem.
za murem
lasu, co wieczór błądząc
myślami przy tobie,
zastanawiam się,
co tutaj robię,
planuję ze słońcem
nielegalną przygodę.
niech będzie chociaż
krótkie widzenie:
na spacerniaku wokół jeziora,
wydeptując kamienie,
po kryjomu przygotowuję sobie teren
ucieczki. zachodzące słońce
w ostatniej chwili wystawia mnie
jednak do wiatru, więc patrzę na kaczki
startujące do lotu.
stalowe gwiazdy z obu pagonów
pofruną za nimi do nieba.
niedługo nauczą mnie
strzelać.
Wołów, październik 2002
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1446 Czytań ·
|