Z kurzem dźwiganym przez schody,
słojami słońca i pustymi krokami pradawnych pielgrzymów
zadzierzgnąłem więź
(wspinam się często po tych skrzypiących schodach
z Wieży widok jest piękny
miasto ludzie)
Z witrażem w transepcie
sznurem dzwonnicy wysoko nad głową
pojednałem się
(jak dziecko mrużąc pospiesznie powieki
mogę patrzeć bez końca
na brudny sznur i igrające z nim płomienie )
Z dusznym powietrzem
wytartym drewnem ławek i konfesjonałów
pogodziłem się
(najbardziej lubię suchość i lepkość w ciepłe dni
kurz unosi się
w smugach światła)
I tyle.
Taka r11; powiedzmy to wyraźnie i głośno
jest radość tworzenia
niczym pustka
z którą chcąc nie chcąc
musisz
ugodzić się
Dodane przez vesteralen
dnia 18.05.2008 10:18 ˇ
2 Komentarzy ·
854 Czytań ·
|