z papieru wytnę ci boga byś mogła go puszczać z
latawcami nad brzegiem jeziora
wielkie ważki wskażą drogę nocą wijąc mu posłanie z własnych korpusów
tysiące papierowych lamp rozświetli cienką błonę
brzegu w pierwszą rocznicę trzęsienia ziemi na sri lance
na gałęziach śliwy zawiążemy kokardy modlitw złożymy kwiaty pod posągiem buddhy
wszyscy buddhowie i bodhisattwowie w dziesięciu kierunkach trzech światach miejcie nas w swojej opiece!
podartych bogów nie skleiliśmy wycięliśmy
nowych wypuszczając razem z papierowymi rybami i żurawiem stojącym w wodzie
między tobą i mną gdy zatapialiśmy rankiem ostatnie lampy z ryżowego papieru
26 12 czarnym tuszem napisałem na oczach i ustach koniec
zwęglenie
w popiele nie znaleziono diamentu nie byłem buddhą
|