myśli polne
stąpają po miękkich chodnikach
gdzie ściana zacieśnia
gdzie z damą piękną białą chciałoby się
zanurzyć stopy w dywanie szelestu
nocą
wybiegają w pole
wciskają między kamienie muru
i wyją by zagłuszyć wiatr
od wschodu
myśli skundlone
pilnują budy
na chwilę teraz
bez szans na salony
na chwilę potem
patrzą z pogardą
na michę nadgryzionych funtów
pchłami zwiezionymi zwodzą
gryzą jak one
nocą
śliniąc się wzdychają
do smalcu ze skwarkami
do chleba żytniego
do niej
myśli odleciane
opierają echem o ścianę lasu
wbiegają pomiędzy by dotknąć
brzozy nieświadomej że zaraz tu umrze
z tęsknoty przysypują liśćmi
kosze dni zostawionych gdzieś
nocą
podchodzą dwa kroki bliżej
jesieni odlatujących ptaków
babiego lata
powrotu
Dodane przez doktorowa
dnia 24.04.2008 09:44 ˇ
6 Komentarzy ·
913 Czytań ·
|