Och, paranormalna głębio wszech-ciszy
Jak nisko upadają w ciebie me kamienie
Na sam obłędny koniec
Na samo dno
Którego ponoć nie ma
Lecz ja wierzyć w nie muszę
By odbić się kiedyś, może
Odrealniona anty-doskonałość nicości
I milczenie nadziei
Której też już być nie powinno
Lecz tak jak życie
Ciągle jest
Ciągle trwa
Zaparty tchu skacowanego przerażenia
Po co ciągle wracasz
W stan opętania
Szarpiącego pazurami powietrze
I nieczystości wiary
Zawodzącym płaczem nie mogąc
Przekonać nikogo
Do zrozumienia
Krzywdy litościwego gniewu
Jacek Samoć
Dodane przez Jacek Samoć
dnia 16.04.2008 13:26 ˇ
1 Komentarzy ·
668 Czytań ·
|