hop, hop! głosy z igliwia, song grzybni.
przygłucha akustyka; zawilgocona fototapeta
ze ścianą lasu, ruchliwym pająkiem. na korze
drzew zamiast mchu od północy - chrząszcze
i huby. odwróciłem się od miasta rosnącego
w półmroku. z antenami na południe,
ślepymi kuchniami. styropian nie trzymał się
kamienic, dach nie chronił przed wiatrem.
jak bluszcz rozrastały się ulice, na parki
i place rozlały się brudne wody. hop, hop!
wołały na mnie echa w studni,
mokry szczur dawał się pogłaskać.
błądziłem wzrokiem po podmokłych łąkach,
w gliniankach utonął most i jasnowłosy
chłopiec. wzeszło słońce, ale nic nie schło.
Dodane przez Piotr Gajda
dnia 14.04.2008 16:49 ˇ
13 Komentarzy ·
1048 Czytań ·
|