i co, mój przyjacielu terapeuto,
z przylepionym do twarzy betonowym uśmiechem?
jak się mają moje filie i frenie,
delikatne struny i sprężynki?
za oknem cyklon złudzeń,
zamarzają na przystankach porzucone nianie,
a u pana ciepły koc, kanapa,
morski zapach kostki wc.
choroba dobrze rozwija się w ciszy,
nitka po nitce obrasta w kłębek. pan mi daje
miętowe cukierki, ja historię o babci
z nieświeżym oddechem.
w mieście jest dziś rozlewisko,
boję się wody. jestem szczurem z wyrwanym instynktem,
każda myśl to labirynt -
ser, pułapka, przetrącone kończyny.
co pan powie?
Dodane przez trebor
dnia 05.04.2008 08:47 ˇ
14 Komentarzy ·
766 Czytań ·
|