Miasto z mgły,
gdzie kiedyś okna
otwierały się ze śpiewem
Miasto jest martwe i jasne,
rażące w szczegółach.
Barwy przepaliły ciepłą warstwę pyłu.
Tylko czerń można zeszklić do diamentu,
albo raz spoplielić.
Nie ma dymu bez węgla,
nie ma odparzeń,
więc feniks nie wstanie do jednania.
Niebo i komin stanęły osobno -
znikł gradient szarości, błękitów.
Miasto wyszło spod ziemi,
przesunęło horyzont -
chłodna paralaksa utleniła przeszłość.
Zieleń siada na hałdach, jak rdza.
M. Jachimowicz, Dokąd
Dodane przez achillea
dnia 31.03.2008 15:51 ˇ
10 Komentarzy ·
770 Czytań ·
|