Więc wciąż milczysz zimny głazie?
Co cię skuło tym kamieniem?
Czuję piękno w skał atłasie.
Słyszę niemych ust milczenie.
I nie klękam w żadnym razie.
Niech cię chwalą trzody chlewne.
Tyś mi niegdyś była żywa!
Przemów gdy cię KAPŁAN wzywa!
Rzeźbo Wenus, czego pragniesz?
Czegoś żądasz od KAPŁANA?
Chcesz w ofierze młode jagnię?
Czy też czekasz JEGO łkania?
Aż się skruszy i upadnie,
czołem będzie bił do rana?
Aż się będzie klął na syna:
"Mea Culpa! Moja wina!"
Więc wciąż milczysz zimny głazie?
W ciebie wlałem swe nadzieje!
Tyś bogini jest obrazem:
Nie Cyprydą lecz jej cieniem!
Pragniesz pieśni strof, refrenów?!
Tyś jest z Milo, lecz NIE WENUS!
Wyrwę dłonie i ramiona
by nie mogły kusić więcej!
Niechaj będzie w dół strącona!
Rzeźba Wenus w dół czym prędzej!
Do stóp runie głaz rozbity!
Zaś uczucie...?
... między mity.
|