Te kombinezony nic nie dają,
nie wolno w nich pierdzieć, to grozi śmiercią.
Moglibyśmy chodzić w nich parami. Byłoby weselej
Każdy niesie swoje gówno, trzy kolory, pieski
trzy. Mieliśmy się zatrzymać. Przeszliśmy 85 km,
czyli dwa maratony. Na pustyni śnieg. Ani drzew
ani lasu. Ja pierdzielę! Urwało mi pół dupy.
Idziemy po plecaki. Biegniemy. Ochłodziło się,
czy mi się zdaje? - Posłuchaj, wcale nie jest
ci tak zimno, jak myślisz. - Taksówka? - Salam alejkum.
- Słabo znam arabski. Off duty? Nie róbcie nam
krzywdy. Jesteśmy chrześcijanami. Co tam jest napisane?
- Bagdad wita ostrożnych kierowców. - A wiesz,
Że Saddam Husajn to Bóg da nam raj? - A gdzie drugie
es i de? - Zamieniłem. - Tak nie można. Zmieniamy
kierunek, kończy się amunicja, zaczęło się
rozwidniać. ^^ - Pytam jeszcze raz - nazwisko?!
- Mak Nab. - Stopień? - Zgodnie z konwencja genewska
nie mogę odpowiedzieć. - Głupiec! Nie jesteśmy
w Genewie. Masz buty robione na zamówienie,
pewnie w Londynie, więc jesteś oficerem. Nazwisko?
- Mak Nab. - Stopień? - Nie mogę odpowiedzieć.
Nie wiem nawet, gdzie jestem, nie wiem nic.
Rządzą nami dowódcy. Ja nie wiem nawet, o co
walczymy. - Na ból nie ma rady, trzeba go znieść,
ale w końcu ciało ma dosyć i zaczynasz tracić
świadomość. - Pomóżcie mi. Nie jestem Żydem,
mam napletek, mogę pokazać. Królowa i ojczyzna
to bzdury. - Nazwisko? - Mak Nab. - Stopień?
- Nie mogę powiedzieć. - Otwórz usta. - Aaaaaaaaa
Rozwalcie mnie sukinsyny! Aaaaaaaaaa! Szukałem
Boga, błagałem żeby mi pomógł, powtarzałem modlitwy,
bez skutku. Nie bałem się, byłem przygnębiony. Do tego,
mam tylko zielone cukierki, nie cierpię zielonych.
O świcie byłem już opanowany. Widzisz moją stopę?
Jest wielka jak kabaczek. - Cukierek? - Jaki kolor?
Był zielony, ale nie można mieć wszystkiego. Ale
i tak, nie będę się tulił do drzew. Jestem żołnierzem
Dodane przez ryba_zakonnik
dnia 27.03.2008 10:13 ˇ
9 Komentarzy ·
817 Czytań ·
|