Modlę się przed siebie, głowa prosto,
oczy zamknięte; nie zamierzam kusić
wszystkiego, co chce mi się objawić.
Za dużo bogów na mnie jedną, z wiarą
przestrzeloną na wylot, nieufną.
Modlę się w nocy, gdy najbardziej razi
światłość - linia obrony ciągnie się
wzdłuż powiek; znowu któryś z bogów
chce zamieszkać w moich oczach, żeby
za mnie widzieć. Zesłana w siebie,
pozbawioną wzroku, modlę się na dotyk.
Wszystko, co będzie nosić mój ślad,
stanie się armią zbawienia.
Dodane przez Mirka Szychowiak
dnia 24.03.2008 23:05 ˇ
12 Komentarzy ·
1161 Czytań ·
|