w końcu nadeszła ta upragniona przerwa
w podróży wśród ludzi o śpiewnym języku
zanurzony przez sześć dni w zieleni
czterolistnej bo ta zawsze przynosi szczęście
odurzony każdym słowem wypowiedzianym
i tym zawieszonym pomiędzy upper a bottom
main streat wąskie chodniki i Twoje stopy biedne
i dłonie pełne blizn żywych mistycznych figur
pełna nieosiągalna przystań wewnątrz marine village
i ta druga bezkosztowa a właściwie pierwsza jedyna
zawieszona gdzieś pomiędzy strefami for i for non
rozmowa na linii Belfast-Aberdeen i kawy moc
pomimo równo dwunastu lat wspólnych dni i nocy
potrafimy wciąż zrobić coś po raz pierwszy ot tak
spacer i śmiech po zielonym polu w błocie po kolana
w moneyland deski sauny i lazur płytkiego basenu
pląsy pomiędzy wstrząśniętymi rudymi smutnymi wankers
kolejna pinta której nigdy wcześniej byś nie spróbowała
dziwny akcent i zupełny brak wymówek bo i po co prawda
najważniejsze żeby być a jeszcze zawsze móc powracać
Dodane przez wschód-zachód
dnia 17.03.2008 17:48 ˇ
3 Komentarzy ·
755 Czytań ·
|