| Może zacznę od zabicia czasu, później przyjdzie kolej na ciebie - ty nieumieralnaśmierci! Jestem taki morderczy. Już nic nie jest w stanie zaspokoić mnie bardziej.
 Pragnienie spełnione - nieuchronnie rozpędza kolejne demony,
 żąda podporządkowania się im.
 
 Staję na stacji, powstrzymuję pociąg, wygłuszam dyszące oddechy, świsty i
 jęki tysiąca rozgniecionych kotletów z szyn. Zastygam w jeszcze żywym czasie,
 pot ze mnie spływa na oczy nieruchomych kół. Tłusta oliwa kapie,
 nadaje przestrzeni jej znikomy ruch.
 
 Musiałem się powstrzymać, przekroczyłem prędkość myśli i zdań.
 Kolej ma na mnie oko. Byłem - za bardzo - pośpieszny, wręcz niebezpieczny, jak
 w nieposłusznej ręce błyszczący fiński nóż.
 Przybyła pora na czas, teraz to on zabije mnie pierwszy, chyba że przetoczą mnie
 na właściwy tor jacyś pozytywni i w miarę przyzwoici atleci,
 tylko kto im usmaży tysiąc nowych kotletów?
 
 |