Przetarte do gołej cegły zaułki,
każdy szlak jak biała procesja.
Wciąż mija się madonny wsparte o futryny, bez zdrowaśki,
bez strachu.
Trzeba przejść tamtędy, bez światła, wiedząc że,
z człowieka można wydobyć złotówkę.
W płaszczu po jedno kolano,
w którym marnieje powietrze znad rzeki
i różne historie, niczyje. Nie ma wyjścia, ale są ujścia,
byle dotrzeć do dworca. Tam nie czekają pociągi.
Odbity w szybie wystawy, a manekin po jego prawicy i po jego lewicy.
Te anioły wezmą jeszcze pod pachy.
Nad krawężnikiem wstąpi, tylko na herbatę.
Dodane przez achillea
dnia 12.03.2008 11:52 ˇ
11 Komentarzy ·
827 Czytań ·
|