płody prl-owskiego nasienia,
pełzną mechanicznym wężem,
wśród Arkadyjskich dziewic.
spoko luz, mają debet,
każdy ma, mam i ja.

a ona jedzie na wesele na mazury
bo na mazurach widziano by pola golfowe.
wpadają w dziurę po dziurze
bo dziura to nic,
nic to 0,
a 0 to przeciwieństwo wszystkiego.

a on wówczas Utopi sie jak go wpuszczą
bo wpuszczają tylko naznaczonych
krzyczą skrótami
bo i tak ich nikt nie słucha

a ona ma za grube kości
bo dziura to nic,
nic to 0,
a 0 jest naturalne

kręcą tyłkami i rwą zęby
bo i tak niedługo popełnią samobójstwo.
a on rzyga po krzakach
bo nie wierzy w boga.

na górze róże i anioł z podpalonymi skrzydłami.
echo niesie puste uderzenie obcasów po chodniku jednej z głównych.
to dozo i powo tam na tym pogrzebie.
w mc donalds spotkamy się!

a Jasiek weźmie kawał kija i rozpierdoli tą iluzję, szyba po szybie, a później wyrucha wszystkie manekiny, od tyłu.