| 
 Wiatr wchodzi lufcikiem. Zamyka drzwi otwiera okna, 
jak Bóg, który zawsze pamięta żeby zostawić wyjście 
na świeże, wysokie powietrze.  
Ale ponoć Pana nie było w wichurze, Pan był w tym powiewie, 
więc przesunął w górę suche liście i poszedł. 
 
Rozpędzone powietrze obija się o ściany, puka; a On czeka,  
zanim wejdzie, chociaż przechodził przez zamknięte. 
Nigdzie się nie spieszy.  
Pukajcie, aż otworzą. Patrzcie, jak leje deszcz. 
Ramiona z drewna będą - otwarte szerzej niż oczy. 
 
 
Dodane przez  achillea
dnia 03.03.2008 20:39 ˇ
13 Komentarzy ·
811 Czytań ·
  
 
 |