Trop pamięci ledwo odszukany w brzemiennym mroku
dnia, podetknięty bardziej czyimś gestem niż
bolesnym ściągnięciem czoła, jest kaprysem nieumyślnej
głowy i włos, co się nie zjeżył, nagle spadł
na blat stołu, by porosnąć kurzem? Prześwietleni
łutem kosmicznego pyłu udajemy jeszcze całkiem
zdrowych, rosnąc na przestrzał nowych terminów,
jak odsetki pochopnie zaciągniętych długów.
Ale ten trop pojawia się nie częściej niż jego wzór,
jak bajka ułożony, zakończony wybiegnięciem w pewną
przyszłość. Czy więc taki rodzaj byłby jeszcze coś
wart, gdyby nie ta przerwa, która przejmuje pozostałe
motywy i nadaje tym samym swoje oblicze
następującym po niej akcjom i reakcjom? Chodziłem
po jej mieszkaniu i szukałem odpowiedniej chwili, by temu
już nie zaprzeczać, i teraz biorę rewanż na czym się da?
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
788 Czytań ·
|